To, że wydobywają z drewna wyjątkowe dzieła było zaskoczeniem nawet dla ich sąsiadów. Pokazała je dopiero wystawa.
Rzeźbią od lat, dla siebie, z potrzeby serca, czasem obdarowują swoimi dziełami znajomych albo zrobią coś na czyjąś prośbę. O tym, co powstaje w ich rękach z kawałków drewna wiedzą nieliczni. Ich dzieła ujawniła dopiero wystawa rzeźbiarska pt. „Przygoda z drewnem i dłutem” w Gminnej Bibliotece Publicznej w Pawłowiczkach. Twórcy, o których mowa to ojciec, Józef Bury z synem Dariuszem oraz Krystian Barucha.
- Nie mają profesjonalnych narzędzi - do swoich potrzeb przystosowują zwykłe dłutka. Pan Józef to także zapalony wędkarz... – opowiada Ilona Troczyńska, organizatorka wystawy.
Sami o sobie opowiadają niewiele - Co tu mówić, lepiej popatrzeć na rzeźby, to cały ja - mówią.
Ich dzieła zadziwiają różnorodnością. Jedne surowe, inne wykończone lakierem, pomalowane różnymi farbami lub pociągnięte bejcą. Dokładnie wyszlifowane albo ledwie wyciosane w drewnie, specjalnie ze śladami dłuta. Jeśli drewno dobrze nie wyschnie zawczasu, pęka niszcząc dzieło. Najgorzej, jak pod koniec roboty okazuje się, że w newralgicznym miejscu jest sęk, który wypada i pracę trzeba zacząć od nowa.
Ilu twórców, tyle technik. Pan Krystian Barucha szkicuje sobie ołówkiem zarys powstającej postaci, ręce i niektóre detale rzeźbi osobno a potem łączy z całością.
Pan Józef Bury wszystko wydłubuje z jednego kawałka drewna, zaś gotowe kształty ma w głowie i tylko odcina zbędne wióry. Na koniec wygładza papierem ściernym albo przeciera nim pociągnięte farbą lub bejcą miejsca. Zarówno ojciec jak i syn rzeźbią twarze, maski, które jak mówią odzwierciedlają ich nastrój.
Ilona Troczyńska/GBP w Pawłowiczkach A to sami twórcy - Krystian Barucha i Józef Bury (od lewej) podczas wernisażu. Najchętniej wybierają drewno lipowe, bo miękkie i podatne. Zdarza się jednak, że rzeźbią w dębowym kawałku, czasem zauroczy i jakiś owocowy konar o ciekawym układzie słojów. Próbowali też rzeźbić w korze, ale to trudny materiał, kruszy się, więc zrezygnowali.
Panu Dariuszowi zdarzyło się wyżłobić wizerunek Jezusa czy Matki Boskiej w węglu brunatnym, a pan Józef w patyku o oryginalnym kształcie zobaczył postać Ukrzyżowanego Zbawiciela. Krystian Barucha i Dariusz Bury zrobili też krzyż procesyjny. Znalazł się nawet sponsor, który go pozłocił i teraz wspólne dzieło służy parafii.
Znajomi, którzy znają pasję pawłowickich rzeźbiarzy, sami znoszą im co ciekawsze pniaki. Dzieła przedstawione na wystawie z zaciekawieniem obserwowali nie tylko dorośli, ale i dzieci odwiedzające bibliotekę.
- Mam nadzieję, że dzięki temu uda się zachęcić dzieciaki i młodzież do poszukiwania własnej pasji. Jej nie znajdzie się przed telewizorem czy monitorem, nie próbując odnaleźć i rozwijać swoich zdolności - mówi Ilona Troczyńska.
Wystawa jest drugą częścią cyklu ukazującą dzieła mieszkańców Pawłowiczek i okolic. Wcześniejsza, ubiegłoroczna przedstawiała miejscowych artystów malarzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.