Co to jest checza? I kim byli maszopi? Można się tego dowiedzieć w kołobrzeskim muzeum, które przenosi w czasie i gdzie historia miesza się z legendami.
Rybackie zasady
– Opowiadamy o maszoperii łososiowej, jednej z wielu działających na Bałtyku. Pokazujemy zwyczaje maszopów, ich codzienność i reguły, którymi się kierowali nie tylko podczas pracy, ale także w życiu – wyjaśnia Rafał Bartkowiak.
Czym były maszoperie? To związki rybaków morskich, którzy wspólnie łowili i dzielili się zyskami. O podziale ryb decydował wkład sprzętu rybackiego i pracy. Ale, zgodnie z zasadą solidarności, którą kierowali się maszopi, opiekowano się również wdowami i niemogącymi wypłynąć w morze rybakami, chyba że ich choroba spowodowana była… pijaństwem. Wówczas rybak nie dostawał nic, a jego udział rozdawany był biednym.
Nad sprawiedliwym podziałem połowu czuwał szyper, czyli „prezes” maszoperii. Co roku też, w imię sprawiedliwości, maszoperie wymieniały się między sobą łowiskami, ponieważ nie wszystkie akweny były jednakowo wydajne. Każda osada rybacka miała też swojego patrona. Rybacy najczęściej przyzywali pomocy świętych: Piotra, Mikołaja albo Archanioła Michała. Na Trzech Króli odbywała się zabawa rybacka. W święto to gromadzili się szyprowie ze swoimi załogami w checzy jednego z rybaków, gdzie planowali roboty na rozpoczęty nowy rok. Przy okazji przebaczali sobie urazy. Narada kończyła się poczęstunkiem i muzyką, czyli maszopską.
Atrakcyjna regionalność
Maszoperie odeszły do przeszłości wraz z pojawieniem się dużych kutrów na Bałtyku, razem z nimi zniknęły też tradycje i zwyczaje maszopów. Nowo powstałe muzeum w Kołobrzegu jest nawiązaniem do nadbałtyckiej historii i tradycji jego mieszkańców i swego rodzaju hołdem dla niebezpiecznej pracy rybaków.
– Brakuje nam regionalnych atrakcji. Za mało opowiadamy o ludziach, którzy tu mieszkali przed nami, o tym, jak wyglądało ich życie, a to – jak się okazuje – może być bardzo ciekawe i atrakcyjne turystycznie – wyjaśnia pomysł na „Maszoperię” Rafał Bartkowiak.
– Przygotowując ofertę turystyczną, często idziemy w atrakcje globalne, czyli takie, które można napotkać w każdym miejscu czy regionie. A nam chodziło o stworzenie miejsca, które będzie nie tylko niestandardowe, ale dzięki któremu będzie można czegoś interesującego się dowiedzieć. Łączymy dobrą zabawę i emocje z wiedzą o naszym regionie – dodaje szef kołobrzeskiego muzeum.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.