13 stycznia 1964 r. w amerykańskich sklepach płytowych ukazał się album "The Times They Are A-Changing" 23-letniego barda i poety Boba Dylana. Na trzeciej w karierze płycie Dylana znalazł się m.in. słynny, tytułowy protest-song.
W 1964 r. Bob Dylan był 23-letnią sensacją artystycznej dzielnicy Nowego Jorku, Greenwich Village. Zadebiutował dwa lata wcześniej albumem "Bob Dylan", jednak rozgłos przyniósł mu drugi album, wydany w 1963 r. "Freewheelin'", dzięki sukcesowi pacyfistycznej pieśni "Blowing in the Wind", którą wyśpiewywano na niemal każdej antywojennej demonstracji. Dylan został okrzyknięty "głosem pokolenia", liderem zbuntowanej młodzieży.
Gdy kończył nagrywanie swojego trzeciego albumu, 31 października 1968 r., Dylan miał w repertuarze nowy protest-song, "The Times They Are A-Changing" - pieśń ku chwale młodości, wyszydzająca "starych duchem", którzy stają na przeszkodzie koniecznym zmianom, tylko dlatego, że przestali rozumieć świat.
"Wnet zadrżą okna i zatrzęsą się ściany/ A czasy, czasy się zmieniają"/ "Podejdźcie matki i ojcowie, przybądźcie dziś tłumnie/ I nie potępiajcie, czego nie potraficie zrozumieć/ Wasi synowi i córki już kroczą własną drogą" - nawoływał.
Sam artysta tłumaczył genezę swojego protest-songu następująco: "Stałem na 42. ulicy. Naokoło biegali ludzie, wszyscy się gdzieś spieszyli. Tamten moment w historii cechowało szczególne poczucie zniechęcenia. To nie miało nic wspólnego z rodzicami czy wiekiem... to było uczucie zniechęcenia wobec autorytetów - kogoś, kto wciska nos w nie swoje sprawy i nie traktuje cię poważnie, jednocześnie domaga się od Ciebie traktowania Jego poważnie (...) To nie miało nic wspólnego z religią czy jakąkolwiek partią polityczną" - mówił.
Cały album został nagrany w ciągu zaledwie trzech dni w październiku 1963 r. "Charakter tego longplaya jest jednak inny niż w wypadku +Freewheelin'+. Chociaż album +The Times They Are A-Changing+ jest dużo bardziej żarliwy, jest jednak mniej zróżnicowany. Owe opowieści o ciężkich czasach i o rzeczach obrażających moralność są nieubłagane i bezlitosne. Trudno powiedzieć, że album zawierający +Ballad of Hollis Brown+, +North Country Blues+, +Only a Pawn in Their Game+, +With God on Our Side+ i +The Lonesome Death of Hattie Carroll+ maluje optymistyczny obraz świata" - pisze Clinton Heylin w swojej biografii Dylana "Droga bez końca".
Na albumie zdominowanym moralitetami o segregacji rasowej, społecznej niesprawiedliwości, hipokryzji polityków i zabójstwie Medgara Eversa, czarnoskórego działacza na rzecz równouprawnienia ("Only a Pawn in Their Game"), znalazły się dwie uczuciowe ballady. Jednak ani "Spanish Boots of Spanish Leather" ani "One Too Many Mornings" nie opowiadają historii miłości szczęśliwej.
IShakeYourSoul
The Times They Are A-Changin'-Bob Dylan
Album został przyjęty bardzo ciepło przez krytyków, podkreślających poetycką siłę dylanowskiej frazy, jak również przez fanów, "wyznawców" jego talentu. Jak jednak podkreśla Heylin - płyta się "zestarzała". "Mimo że jest na niej kilka przepięknych piosenek, maniera wykonawcza i długość niektórych napuszonych utworów +wytykających+ sprawia, że słucha się jej z trudem. Jednak właśnie takiej płyty chcieli fani Dylana" - pisze biograf muzyka.
Dylan nie godził się dłużej na bycie Woodym Guthriem swojego pokolenia i coraz śmielej flirtował z rock and rollem i surrealistycznymi tekstami, oderwanymi od polityczno-społecznej rzeczywistości. Kolejne albumy dotychczasowego barda wywołały głośny sprzeciw jego publiczności, zarzucającej muzykowi "sprzedanie się" muzyce popularnej, elektrycznej.
Odejście Dylana od folku i piosenki zaangażowanej przypisuje się wydarzeniom z jesieni 63 r., gdy w Dallas od kul zamachowca zginął prezydent Stanów Zjednoczonych John F. Kennedy. Następnego dnia Dylan występował na północy stanu Nowy Jork. "Poczułem, że ta piosenka nie nadawała się na dzień po zamachu (...) nie mogłem zrozumieć dlaczego w ogóle ją napisałem ani dlaczego ci ludzie biją brawo" - miał powiedzieć przyjacielowi.
Jak podpowiada w swojej książce Heylin: "Być może Dylan uświadomił sobie, że ta piosenka - choć jeszcze nie wprowadzona do obiegu komercyjnego - stała się już zbędna. Rzeczywistość przerosła go, i tak byłoby zawsze, gdyby nadal pisał piosenki publicystyczne".
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.