Wielokrotnie byliście w krzeszowskim sanktuarium? Uważacie, że wiecie o nim wszystko? Dzięki nowej trasie turystycznej zrozumiecie, jak bardzo się mylicie...
Od niedawna w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie przewodnicy turystyczni zapraszają do poznania tajemnic byłego opactwa cystersów z bardzo nietypowej perspektywy. Nowa trasa nosi nazwę „Szlakiem budowniczych i skarbów krzeszowskich”. Aby ją zobaczyć, trzeba założyć na głowę kask…
Trasa obejmuje trzy obiekty: kościół pw. św. Józefa, bazylikę mniejszą pw. Wniebowzięcia NMP oraz Mauzoleum Piastów Śląskich. Mogłoby się wydawać, że miejsc do obejrzenia nie jest dużo, a informacje, które można poznać powszechnie znane. Nic bardziej mylnego. Dzisiaj zapraszamy do zwiedzenia tylko kościoła brackiego św. Józefa.
Jeszcze 200 lat temu było to jedno z ważniejszych wydarzeń środkowej Europy! Kronikarze wspominają, że do Bractwa św. Józefa należało w tamtym czasie ok. 100 tys. mężczyzn. Do dzisiaj w Polsce i nawet Europie nie ma drugiej świątyni poświęconej Opiekunowi Zbawiciela, która choćby w 10 proc. miała tyle przedstawień z życia św. Józefa. Warto więc przyjechać do Krzeszowa i przejść się z przewodnikiem nową trasą, aby usłyszeć, jak i dlaczego w tej miejscowości powstała taka budowla.
Jędrzej Rams /GN
Tak wygląda śląska „Kaplica Sykstyńska” z bliska
Zwiedzanie świątyni rozpoczyna się od wejścia na… jej strych, gdzie przewodnik opowiada o przepięknych wieżach, których już nie ma. Nie jest to żaden chwyt marketingowy, lecz opowieść o jednym z etapów budowy. Otóż jedna z wież świątyni po prostu się zawaliła, a kolejny architekt postanowił nie wznosić nowych. Pozostały jednak elementy konstrukcyjne wież, które dzięki opowieści przewodnika można dostrzec. Pierwszy etap zwiedzania obejmuje strych, czyli oglądanie więźby dachowej. To z nią wiąże się jedna z najbardziej obrazowych opowieści. Otóż w czasie II wojny światowej Niemcy ukryli w tym miejscu bardzo cenne dokumenty ewakuowane z Berlina przed alianckimi bombardowaniami. Ów zbiór nazywany jest „Berlinką”, a legendy o jego ukryciu ożywiają wyobraźnię niejednego poszukiwacza skarbów. Trasa ze strychu wiedzie wąską klatką schodową do skarbca nad zakrystią. Dzisiaj największymi skarbami są grafiki na ścianie sprzed 300 lat! A skoro jesteśmy już przy malowidłach na ścianach, to warto wiedzieć, że podczas zwiedzania można obejrzeć z bliska przepiękne malowidła na suficie, które są nieraz określane jako śląska „Kaplica Sykstyńska”.
Jeśli przewodnik pozwoli, można się stać na kilka chwil kalikantem. Były to osoby, które przed erą elektryczności wprawiały w ruch miechy w organach. Na chórze czeka nas opowieść o obrazach Michaela Willmanna oraz „kradzieży” wspomnianych organów.
Turyści docierają w końcu do byłego ołtarza z kościoła. W tym czasie przewodnicy dzielą się niezliczoną ilością ciekawostek z budowy świątyni oraz z późniejszego kultu św. Józefa. Osoby, które pokonały tę trasę, wiedzą, jak bardzo ubogi jest ten tekst i że przedstawia tylko niewielką ilość informacji, jakie podają przewodnicy. Ale tak krótki opis ma jedynie przybliżyć i zachęcić od odwiedzenia sanktuarium i całego byłego opactwa cysterskiego. Oczywiście zachowując wszelkie proporcje, czyli najpierw modlitwa przy obrazie Matki Bożej Łaskawej, a dopiero później strychy i podziemia.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...