Nagle i bez ostrzeżenia, trafiłem na tekst mojego nieocenionego duchowego przewodnika, Benedykta XVI. Na słowa trzeźwiące i w sam raz na ten czas.
To zawsze było moje prywatne święto:
noc, kiedy czerwiec przechodził w lipiec.
Kiedyś były to dni głębokich już wakacji,
ostatnimi laty – ciężkiej pracy.
Ale zawsze pod rozgwieżdżonym niebem,
niedaleko morza, w ciepłym powietrzu,
z duchową bryzą.
Jeśli w którąś z tych nocy płakałem – nie pamiętam.
Co ja zrobię bez ciebie, moje ziemskie życie,
bez twoich zmysłów, olśnień,
nawet z bólem nie umiem się rozstać,
ciemnych chwil mi szkoda.
Wystarczysz sam, prawda?
Ani oko, ani ucho?
Zaufam i wtedy pojmę, zrozumiem?
Przejdę z życia w śmierć jak z czerwca w lipiec?
Boże mój, Boże:
poradzisz sobie ze mną?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | 5,0 |
głosujących | 3 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
W programie m.in. nowe filmy Astera, Johansson i Łoźnicy. Nie zabraknie też polskich akcentów.
Specjalna edycja wydarzenia w 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego.
Znowu mi coś mignęło. W internetach. Jak to tam czasem, a właściwie ciągle, bywa...
Krzyżyk stał się ulubionym akcesorium m. in w świecie estrady.