Gangsterzy pojawiają się w hollywoodzkich filmach niemal od początku istnienia amerykańskiej fabryki snów.
Na ekranie często się ich idealizuje. Ukazuje jako współczesnych Robin Hoodów, romantycznych rabusiów, tych którzy zastąpili bohaterów dawnych powieści łotrzykowskich. Pozaekranowa prawda wygląda jednak zupełnie inaczej o czym przekonuje Douglas Thompson – autor książki „Mroczne serce Hollywood”.
Mafiosi pojawili się w Hollywood jeszcze w epoce kina niemego. Postanowili „zainwestować” w raczkujący przemysł filmowy i robią tam swoje podejrzane interesy do dziś. Jak pisze autor: „z każdych trzech filmów, jakie oglądamy, przynajmniej jeden został zrobiony dzięki pieniądzom mafii”.
Thompsona interesuje różna tematyka. Dużo pisze też np. o wpływach przestępczości zorganizowanej na świat polityki, czy biznesu. Dzięki temu czytelnik ma szanse dowiedzieć się nieco więcej o mafijnych strukturach. Bez takiego tła książka mogłaby stać się antologią plotek i sensacji dotyczących prywatnego życia największych hollywoodzkich gwiazd. Takich wątków, rzecz jasna, także tu nie brakuje, ale nie one stanowią istotę tekstu.
Najważniejsze jest kino. Legendarne produkcje (takie jak „Ojciec chrzestny”, „Bugsy”, „Kasyno”, „Stąd do wieczności”), które w taki, czy inny sposób powstawały dzięki gangsterom. Czasem byli oni dla twórców wyłącznie inspiracją, czasem zaś „współprodukowali” dany obraz.
Gangster (w kapeluszu, długim płaszczu, z karabinem typu Tommy gun), stał się jedną z ikon kina. Dlaczego? Ciekawej odpowiedzi na to pytanie udziela w książce Robert De Niro, który sam przecież, dzięki niezliczonym gangsterskim rolom, przeszedł do historii kina.
„Czarne charaktery są zawsze bardziej interesujące niż ludzie poczciwi. Antagonista jest bardziej interesujący niż bohater pozytywny. Bo jesteśmy ludźmi. Jest w nas zarówno dobro, jak i zło, a złoczyńcy wykorzystują tę najgorszą część, rzeczy, które zawsze czujemy. My zaś jakby lubimy przeżywać to za pośrednictwem aktorów” – mówi De Niro.
Instynktom, które my, w realnym świecie, próbujemy tłumić i hamować, ekranowi gangsterzy ulegają, dzięki czemu zapewniają widzom coś, co można nazwać przeżyciami zastępczymi. Rozładowującymi napięcia.
A więc i takie pasaże (zahaczające o psychologię filmu) znajdziemy w „Mrocznym sercu Hollywood” – publikacji, w której aż roi się od gwiazd. Marylin Monroe, Lana Turner, Charlie Chaplin, Frank Sintara, Al Pacino… - to tylko niektóre nazwiska, które pojawiają się na jej kartach.
Warto sięgnąć i poznać ciemniejszą stronę historii kina.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.