Już przodkowie pana Alfreda grali dla Maryi w Piekarach Śląskich. Dobrym wskaźnikiem tego, jak byli tam szanowani, jest liczba ich chrześniaków odnotowanych w starych księgach parafialnych.
Hymn do Matki
Na katedralnych organach zaczynało swoją naukę wielu obecnych organistów. I to Alfred Bączkowicz był w 1974 roku jednym z założycieli Studium Muzyki Kościelnej w Opolu. – Tu odbywały się egzaminy, dopiero później w zakrystii było pianino, udało się też sprowadzić z Zagwiździa dwumanuałowe harmonium z pedałem, aż wreszcie przenieśliśmy zajęcia do starego budynku muzeum. Moim pierwszym dyplomantem był młody chłopak, Józek Chudalla, który później został jednym z wykładowców organistowskiej szkoły i moim zmiennikiem w katedrze. I do dziś nim jest. Na tym samym, pierwszym roczniku studium była zresztą moja przyszła żona – uśmiecha się mistrz.
Kształcenie profesjonalnej kadry to zresztą jego niejedyne osiągnięcie. Jest członkiem Międzydiecezjalnej Komisji ds. Duszpasterstwa Liturgicznego i Muzyki Kościelnej, współredagował czterotomowe wydanie „Chorału Opolskiego”, trzytomowy chorał i modlitewnik „Droga do Nieba” oraz chorał „Pieśni Fatimskie” Jest też współautorem „Skryptu do nauki harmonii” oraz „100 ćwiczeń dwugłosowych do kształcenia słuchu” zaleconych przez Ministerstwo Kultury i Sztuki do użytku w szkołach muzycznych. Choć jednak skomponował muzykę m.in. do sześciu mszy na głos z organami, dwóch mszy na chór mieszany z organami oraz wiele melodii do tekstów liturgicznych i pieśni, najbardziej znany jest z często wykonywanego w katedrze opolskiej hymnu „Opolska Pani, Tyś naszą Matką”.
– Większość ludzi myśli, że powstał on na uroczystość koronacji obrazu. Tymczasem napisałem go o wiele wcześniej, słowa i muzykę. Jak tylko przyjechałem do Opola, ks. Sobeczko stwierdził z żalem, że nie ma żadnej pieśni do Matki Boskiej Opolskiej. I tak ułożyłem to z potrzeby serca – stwierdza Alfred Bączkowicz. I dodaje, że kiedy nasi klerycy pojechali do Piekar Śląskich i zaśpiewali tę pieśń, zamieniając tylko „Opolską” na „Piekarską”, to też pięknie wyszło.
Organiści od pokoleń
Matka Boska Piekarska /Opolska jest zresztą szczególnie bliska jego sercu. Po pierwsze – bo nim przeprowadził się do Opola, mieszkał 5 km od Piekar. Po drugie – jak się okazało, już jego przodkowie służyli piekarskiej Madonnie swoim talentem. – Znalazłem w dokumentacji, że w okolicach roku 1700 organistą i nauczycielem był tam niejaki Baltazar Bączkowicz. Grał w bazylice przed obrazem Matki Boskiej wówczas jeszcze Piekarskiej, który później trafił do Opola, stając się wizerunkiem Matki Boskiej Opolskiej. Wcześniej to stanowisko piastował jego ojciec – opowiada pan Alfred. Wspomina, że ów Baltazar musiał być bardzo szanowany w lokalnej społeczności. Skąd to wiadomo? W owych czasach oznaką poważania kogoś była prośba rodziców, by został ojcem chrzestnym dziecka. A okazuje się, że wpisów z jego nazwiskiem jako chrzestnego w księgach parafialnych jest wiele.
Niecałe 300 lat później jego potomek, Alfred Bączkowicz, mimo propozycji z innego, zabrzańskiego kościoła, przywędrował grać przed tym samym wizerunkiem Matki Boskiej do Opola. Przed nią brał ślub i przeżywał chrzciny swoich dzieci. Ma też w pamięci niemało różnych perypetii, jak na przykład równoczesne granie na organach i huśtanie leżącego w wózku synka, którego niespodziewanie musiał zabrać na Mszę świętą.
– Taka tradycja zobowiązuje. Nim jeszcze zacząłem tu grać, przyjechałem kiedyś do Opola, wszedłem do katedry, uklęknąłem przy ołtarzu maryjnym i nagle się zdziwiłem, co tutaj robi nasza Matka Boska Piekarska. A potem przyszedłem za Nią – podsumowuje ze śląskim poczuciem humoru katedralny organista.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...