Noir, noir… - najbardziej stylowy gatunek w dziejach kina i literatury. A przecież w konwencji tej powstają też m.in. gry komputerowe, komiksy, czy teledyski.
Prywatny detektyw, piękna femme fatale, mroczne miasto i wstrząsająca zagadka kryminalna, której rozwiązanie nie przychodzi łatwo. Wszystko to znajdziemy także w „Silesia Noir” – książce autorstwa Marcina Szewczyka. Ale jak na trzykrotnego laureata konkursu „Jednoaktówka po śląsku”, akcja jego powieści nie rozgrywa się w Chicago, Nowym Jorku, czy Gotham City, ale właśnie na Śląsku. Górnym Śląsku. W okolicach Rybnika i Raciborza.
Co ciekawe, jej tekst również napisany jest po śląsku. To już trzeci tytuł w śląskojęzycznej „Serii ze zicherkóm”, którą wydaje oficyna Silesia Progress, ale pierwszy napisany na poważnie (dwa wcześniejsze tomiki to humorystyczne kryminały Marcina Melona o kómisorzu Hanusiku).
U Szewczyka głównym bohaterem jest detektyw Herman Fox. Pokiereszowany przez życie twardziel, który zmaga się nie tylko ze złodziejami, szmuglerami, łoszustami i cygónami, ale przede wszystkim z samym sobą i tragicznymi wydarzeniami z własnej przeszłości.
Autor świetnie czuje konwencję czarnego kryminału (czyli wspomnianego już stylu noir), ale dzięki umieszczeniu akcji w śląskich, przedwojennych realiach, czytelnicy otrzymują coś więcej niż tylko kolejną pozycję a la Dashiell Hammett, czy Raymond Chandler. W „Silesia Noir” mamy bowiem tytułową Silesię. Śląsk podzielony między Niemcy i Polskę, który jednak na tych dwóch państwach się nie kończy (morderstwa opisane w książce bulwersują cały Śląsk, a więc piszą o nich także gazety w czeskiej Ostrawie).
Co jakiś czas słyszymy też o Korfantym, wojewodzie Grażyńskim, trzech powstaniach śląskich, plebiscycie, a nawet o husytach, czy śląskim epizodzie z biografii św. Jana Kapistrana. To wielka wartość tej publikacji. Historyczna pasja i wykształcenie Marcina Szewczyka sprawiają, że przy okazji udzielana nam jest swoista lekcja historii.
Wczytując się w wypowiedzi poszczególnych bohaterów uświadamiamy sobie także, jak bardzo Ślązacy byli (i nadal są) podzieleni, skomplikowani, a często też niepewni swego. Śląski charakter, mentalność, tożsamość – jakby tego nie nazwać, to wszystko na kartach tej powieści jest.
Jest też i język - imponujący. Po raz kolejny wydawnictwo Silesia Progress udowodniło, że to idzie, że to sie do, że można pisać po śląsku i pięknie, i ciekawie. Oby jak najwięcej takich publikacji na naszym regionalnym rynku wydawniczym.
*
Fragment powieści można przeczytać tutaj
Tekst z cyklu Mała Biblioteczka Śląska
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.