Czyli powieść historyczna jak się patrzy i lektura obowiązkowa na 2016 rok.
Dominik W. Rettinger - pisarz i scenarzysta współpracujący m.in. z Agnieszką Holland, Januszem Kondratiukiem, czy Robertem Glińskim - zdecydował się napisać powieść o świętym Wojciechu. Kiedy zaczynałem jej lekturę, miałem sporo obaw (co, jeśli będzie to kolejna, ugrzeczniona, hagiograficzna opowiastka o żywocie patrona?). Po jej zakończeniu już takich wątpliwości nie mam. „Wiara i tron” to dzieło, które spokojnie można zestawić z dokonaniami Sienkiewicza, czy Sapkowskiego, a więc barwna, soczysta opowieść i niemal gotowy materiał na film.
Praga, Rzym, Magdeburg, Gniezno… - między tymi czterema średniowiecznymi stolicami rozpięta jest epicka historia o losach Vojtěcha Slavníkovce, zwanego też Adalbertem, czy świętym trzech narodów.
Dworskie intrygi i knowania, szpiedzy, porywczy wojownicy i zdrajcy, czy wreszcie niezliczone niebezpieczeństwa czające się w gęstwinach niekończących się słowiańskich puszcz. Bez wątpienia „jest tu co czytać”. Warto jednak podkreślić, że u Rettingera znajdziemy znacznie więcej, niż tylko i wyłącznie atrakcyjne wątki znane z powieści przygodowych. Bardzo ciekawe są np. pojawiające się tu co jakiś czas kazania, głoszone przez świętego Wojciecha.
Autor najpierw cytuje nam fragment Pisma Świętego, następnie zaś przedstawia jego interpretację, wypowiadaną przez głównego bohatera. Dzięki temu, niepostrzeżenie, przechodzimy ze świata powieściowego (fikcji literackiej), do tekstu niemalże religijnego. Do rozważań Słowa Bożego, które spokojnie mogłyby się znaleźć w naszym serwisie www.biblia.wiara.pl (gdyby je wyciąć z książki, nikt by się nie zorientował, że to urywki powieści).
Cieszy też fakt, że jedną z ważniejszych, drugoplanowych postaci jest tu brat świętego Wojciecha, błogosławiony Radzym Gaudenty. Zapomniany arcybiskup – tak się o nim często mówi. Patron bardzo mało znany, a przecież niezwykle ważny, gdy idzie o początki chrześcijaństwa w Polsce. Dobrze, że powieści „Wiara i tron” tyle się o nim pisze.
Dobrze też, że ukazała się ona akurat teraz – w roku 1050 rocznicy chrztu Polski. Znakomicie ukazuje ona i dopowiada to, co stało się później.
Lektura obowiązkowa na 2016 rok! :)
*
Miałem dla Państwa 3 egz. tej powieści (jej fragment na Wiara.pl można przeczytać tutaj). Zadanie konkursowe było następujące: należało wymienić przynajmniej jedno miasto, które ma w swoim herbie św. Wojciecha. Nagrody otrzymują:
Edyta Kościółek z Kamionki Wielkiej, Marta Opulska z Warszawy oraz Kazimiera Pyrek z Brzegu Dolnego
Gratuluję, nagrody prześlemy pocztą.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.