Nie był autorem igraszek słownych, był poetą myśli trudnej - pisał o Czesławie Miłoszu Leszek Kołakowski. 30 czerwca przypada 105. rocznica urodzin autora "Zniewolonego umysłu", "Rodzinnej Europy", "Traktatu moralnego", laureata literackiej nagrody Nobla z 1980 roku.
Na początku tego roku otwarto nową wystawę o życiu Miłosza w dawnym majątku rodziny poety w Krasnogrudzie (Podlaskie). To miejsce, z którym noblista czuł się mocno związany, gdzie często przyjeżdżał na wakacje do ciotek. Przeżył tam również zawód miłosny omal nie zakończony samobójstwem. Wystawę "Miłosz. Szukanie ojczyzny", która zastąpiła poprzednią, skromniejszą ekspozycję poświęconą poecie, można oglądać w pomieszczeniach dworu. Każda z izb, to przestrzeń poświęcona innemu aspektowi życia Miłosza. Nowością jest sala poświęconą kobietom w jego życiu - matce, ciotkom, ukochanym i dwu żonom - Jance i Carol.
Zmieni się także sytuacja w innym miejscu związanym z postacią noblisty. Kilka tygodni temu prezydent Krakowa Jacek Majchrowski ogłosił, że miasto ma zamiar wykupić mieszkanie, w którym przez ostatnie lata życia mieszkał Miłosz. Według planów wyposażenie przeniesie do Domu Literatury, a mieszkanie udostępni goszczącym w mieście literatom.
"Nie był autorem igraszek słownych, był poetą myśli trudnej, potykającej się nieustannie o sprawy dla życia naszego główne: sprawę Boga i wiary, sprawę rozumu i miłości, sprawę narodu, o pytania nierozstrzygalne prawie" - mówił o Miłoszu filozof Leszek Kołakowski. Dla ks. Adama Bonieckiego Miłosz był nauczycielem wiary. "Chociaż może to się wydać dziwne - dla mnie był nauczycielem wiary od momentu, kiedy przeczytałem już bardzo dawno temu jego +Wiarę, Nadzieję i Miłość+ - niebywale głębokie i mądre, aż po +Traktat Teologiczny+" - podkreślał ks. Boniecki.
Czesław Miłosz urodził się 1911 roku w Szetejniach na Litwie. Szkolną i uniwersytecką młodość spędził w Wilnie, był współzałożycielem grupy poetyckiej "Żagary". Pierwszy tom poezji "Poemat o czasie zastygłym" wydał w 1933 r. Niechęć do polskiego nacjonalizmu, którą Miłosz przejawiał całe życie, zrodziła się właśnie w czasach studiów, kiedy poeta był świadkiem brutalnych akcji Młodzieży Wszechpolskiej, getta ławkowego. Przed wojną ukazał się jeszcze tomik "Trzy zimy". Okupację Miłosz przetrwał w Warszawie, pracował jako woźny w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, dzięki tej posadzie miał nieograniczony dostęp do księgozbioru. W tym czasie powstawały wiersze, które znalazły się w tomikach "Wiersze", "Równina", "Pieśń niepodległa", a także w opublikowanym w 1945 roku "Ocaleniu".
Od 1945 roku Czesław Miłosz pracował jako radca kulturalny PRL-owskich przedstawicielstw w Stanach Zjednoczonych i Francji. "Byłem zaangażowany w Grę: ustępstw i zewnętrznych oświadczeń lojalności, podstępów i zawiłych posunięć w obronie pewnych walorów" - wspominał ten okres w "Zniewolonym umyśle". W "Rodzinnej Europie" napisze po latach o czasie, gdy próbował się odnaleźć w rzeczywistości PRL-u: "Moją sytuację określiłbym, jako karkołomną, niesamowitą, nielogiczną, niemoralną, nie-do-opisania. Po upływie wielu lat to, czego udało mi się dokonać w literaturze, jest rzutowane wstecz, czyli ówczesna fałszywa gra zyskuje uzasadnienie ex post".
W 1951 roku, w Paryżu, Miłosz poprosił o azyl polityczny, choć był przekonany, że w konfrontacji z komunizmem świat zachodni musi przegrać. Poza tym emigracja oznaczała dla Miłosza oderwanie od jedynego języka, w którym umie pisać. Świadectwa Zofii Hertz i Jerzego Giedroycia, którzy udzielili Miłoszowi w tym czasie schronienia, pokazują go, jako człowieka na granicy załamania nerwowego. Krążył po Maisons-Laffitte, zachowywał się "jak zwierzę w klatce" (jak pisała Zofia Hertz), myślał o samobójstwie.
Po kilku latach biedowania Miłosz objął katedrę języków i literatur słowiańskich na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, gdzie wykładał przez ponad 20 lat. Lata amerykańskie Miłosza z perspektywy czasu wydają się pasmem sukcesów uwieńczonych Nagrodą Nobla w 1980 r. Tymczasem przez kilkanaście lat Miłosz był w USA zupełnie nieznany, miał też poczucie, że w Polsce nikt o nim nie pamięta. W słonecznej Kalifornii tym dotkliwiej odczuwał duchową alienację. W latach 70. żona Miłosza Janka śmiertelnie zachorowała. Przez całe lata poeta wykładał na uniwersytecie i zajmował się nią, sprzątał, gotował, pielęgnował. W tym okresie spadł na niego kolejny cios - ujawniła się choroba psychiczna jego młodszego syna. Miłosz szukał wtedy pociechy w pracy nad tłumaczeniem Biblii: Psalmów i Księgi Hioba. Po latach był też świadkiem choroby i śmierci swojej drogiej żony Carol, młodszej o ponad 30 lat, która miała być dla niego podporą na starość.
W USA wydał m.in. "Zniewolony umysł", "Zdobycie władzy", "Dolinę Issy", "Rodzinną Europę", "Traktat poetycki", tomy poezji "Król Popiel i inne wiersze" (1962), "Gucio zaczarowany" (1965), "Miasto bez imienia" (1969), zbiory esejów i szkiców "Widzenia nad Zatoką San Francisco" (1969), "Ziemia Ulro" (1977), "Ogród nauk" (1978). W kraju jego twórczość była wówczas niemal nieobecna, co najwyżej publikowana okazjonalnie w antologiach.
10 grudnia 1980 roku Miłosz otrzymał literackiego Nobla - jako trzeci z kolei polski laureat tej nagrody. Polskiego poetę doceniono za - jak napisano w uzasadnieniu jury - "bezkompromisową wnikliwość w ujawnianiu zagrożenia człowieka w świecie pełnym gwałtownych konfliktów". "Jestem częścią polskiej literatury, która jest względnie mało znana w świecie, gdyż jest niemal nieprzetłumaczalna. Porównując ją z innymi literaturami mogłem ocenić jej niezrównaną dziwaczność. Jest to rodzaj tajnego bractwa, mającego własne obrzędy obcowania z umarłymi, gdzie płacz i śmiech, patos i ironia współistnieją na równych prawach" - mówił poeta w 1980 roku, podczas ceremonii wręczania mu w Sztokholmie literackiego Nobla.
Sam Miłosz po latach tak opisywał tę chwilę w "Autoportrecie przekornym": "Kiedy dostałem Nagrodę Nobla, całkowicie straciłem kontrolę i tylko włosy wydzierałem z głowy dowiadując się, kim jestem w oczach innych. Zawsze uważałem siebie, na przykład, za poetę dość hermetycznego, dla pewnej nielicznej publiczności. I co się dzieje, kiedy tego rodzaju poeta staje się sławny, głośny, kiedy staje się kimś w rodzaju Jana Kiepury, tenora, albo gwiazdy futbolu? Naturalnie, powstaje jakieś zasadnicze nieporozumienie" - pisał Miłosz.
Dopiero po uhonorowaniu poety Nagrodą Nobla jego wiersze zaczęły pojawiać się w kraju, w oficjalnym obiegu. Potem ukazywały się też jego następne książki: "Piesek przydrożny" (1997), "To" (2000), "Druga przestrzeń" (2002), "Traktat teologiczny" (2002), a także "Orfeusz i Eurydyka" - poemat, który Miłosz napisał po śmierci swej żony Carol. Po raz pierwszy od lat Miłosz mógł także wtedy odwiedzić Polskę. W latach 90. na stałe osiadł w Krakowie.
Część polskich czytelników miała i ciągle ma - co pokazała pięć lat temu sejmowa dyskusja o Roku Miłosza - problem z postacią noblisty. "Miłosz często zajmował zdecydowane stanowisko w sprawach politycznych i społecznych, a od wczesnej młodości był w sporze z tym, co można nazwać głównym nurtem polskiej tożsamości. Reprezentował nieco inny model patriotyzmu niż obecnie obowiązujący. Wolał polskość odwołującą się do doświadczeń ludzi z pogranicza różnych porządków geograficznych i politycznych, co korespondowało z jego doświadczeniami z dzieciństwa. Miłosz nigdy nie uważał się za etnicznego Litwina, ale za przedstawiciela mieszanki kulturowej, kogoś, kto mógłby określać się mianem +tutejszy+, sąsiada niespolonizowanych Litwinów, krewnego odległych Koroniarzy, traktowanych na Litwie z ironią i dystansem" - tłumaczył biograf poety Andrzej Franaszek.
W 2000 roku, podczas promocji zbioru wierszy "To" z widowni padło pod adresem Miłosza tylko jedno pytanie: Czy gdyby, podobnie jak Faust, mógł zawrzeć pakt z diabłem i mieć znowu 18 lat, ale pod warunkiem, że nie jest już wielkim poetą, że nie przeżył swojego całego, wypełnionego dramatycznymi wyborami życia - czy zgodziłby się na to? Poeta odpowiedział zdecydowanie: "Nie".
Czesław Miłosz zmarł w wieku 93 lat; został pochowany w krypcie zasłużonych klasztoru oo. Paulinów na Skałce w Krakowie - obok m.in. Jana Długosza, Stanisława Wyspiańskiego, Jacka Malczewskiego i Karola Szymanowskiego.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.