Świętość własnego oddechu. Schowanie się w cieniu Bożych skrzydeł...
Czytałem tę książkę jadąc tramwajem. W pewnym momencie podeszła do mnie starsza kobieta i z wielką werwą, głosem pełnym emocji powiedziała:
- Przepraszam bardzo, widzę, co pan czyta. I ma pan rację. I bardzo dobrze! Bo bez tego to idzie na tym świecie zgupieć. Czeba rzykać. Czeba rzykać!
Uśmiechnąłem się tylko i chwilę później wróciłem lektury. Choć w przypadku akurat tej książki trudno mówić tylko i wyłącznie o lekturze. Zachęca ona bowiem do tego by - jak mówimy na Śląsku - rzykać, by się modlić. Nią, z nią, czerpiąc z niej modlitewno-medytacyjne inspiracje, pomysły i techniki.
Przeczytać ją od razu? Od deski do deski? To chyba niewykonalne. Według mnie lepiej czytać ją fragmentami. Po kawałku. Od razu testując na sobie sugestie Jamesa Finley’a (ucznia samego Thomasa Merona), który dokonuje w swojej publikacji czegoś niezwykłego. Z jednej strony oferuje nam bowiem klasyczny podręcznik, z którego możemy nauczyć się medytować, ale równocześnie pisze w sposób tak piękny (momentami niemalże poetycki), iż odnosi się wrażenie, że oto obcujemy myślami, które są owocami jego medytacji i mistycznych uniesień.
Wszystkie te wzmianki o „świętości własnego oddechu”, o chwilach, w których mamy okazję „schować się w cieniu Bożych skrzydeł”, o rozpłomienieniu „autentycznym religijnym nawróceniem”… Nie potrafię przejść wobec takich sformułowań obojętnie. Niesamowicie działają na moją wyobraźnię. Rozpalają ją. Sprawiają, że momentalnie chcę się pogrążyć w medytacyjnym skupieniu, by „wypłynąć na głębie”.
A czym jest owa głębia? To właśnie objawia nam się w czasie medytacji. Pradawnej praktyki modlitewnej, która – jak zapewnia Finley – jest w stanie uzdrowić nas od wszelkich niepokojów, depresji i uzależnień.
*
James Finley "Medytacja chrześcijańska". Wyd. Charaktery, 2016 r.
Książkę można kupić tutaj
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.