Film wizualnie niezwykły. Czasem piękny, czasem niezwykle gwałtowny. Trzymający w napięciu.
Tom Ford jest projektantem mody, który czasem kręci filmy. Zazwyczaj bardzo estetyczne, pełne pięknych ujęć, w których estetyka nie jest jednak wartością samą w sobie. Parę lat temu zabłysnął „Samotnym mężczyzną”. „Zwierzęta nocy” są jeszcze lepsze.
Główna bohaterka zasiada w radzie wielkiego muzeum. Gdy ją poznajemy odnosi właśnie sukces wystawą video-artu.
Kobieta sukcesu? W życiu zawodowym - tak. W życiu prywatnym „sypie się” jej małżeństwo (mąż ją zdradza – nie znalazł nawet czasu, aby pojawić się na otwarciu wystawy, a do tego ma problemy finansowe). Z córką też nie ma dobrego kontaktu.
Były narzeczony przysyła jej rękopis książki, dla której – jak twierdzi autor – była inspiracją. To pułapka. Książka, która oglądamy w wyobraźni bohaterki, jest brutalna, gwałtowna i bolesna. Jest bowiem zemstą, metaforycznym zapisem ich związku, jego rozpadu, próbą poradzenia sobie z tymi wydarzeniami. Dla autora jest jednak ratunkiem. Wyzwoleniem z traumy.
Artystowskie? Tak, choć wiadomo, że twórczość bywa terapią. Jest w tej opowieści jednak wymiar głębszy.
Jak wyglądało prawdziwe rozstanie pary widzimy w retrospekcjach, wspomnieniach głównej bohaterki. Nie było ono gwałtowne, jak to powieściowe, ale również dramatyczne. Naznaczone zdrada i śmiercią. Co gorsza pozostawiło cierpienie, którego nie sposób zapomnieć, a tym samym lekceważyć. Wszystko bowiem może być egzystencjalnym dramatem ważącym na całym życiu.
Film jest wizualnie niezwykły. Czasem piękny, czasem niezwykle gwałtowny. Trzymający w napięciu. Reżyser wiele scen zaczyna w sposób, który wydaje się zwiastować, co widzimy, ale prawda okazuje się inna. Zaskakująca.
Amy Adams aż do ostatniej sceny wydaje się być modelką (zachwycającą trzeba dodać), która zmienia tylko kreacje. W każdej wygląda znakomicie. Świat, w którym żyje jest sztuczny, zimny i nieprawdziwy – pełen kłamstw. Jednak jej cierpienie w finale jest prawdziwe. Nadaje filmowi głębi.
Jake Gyllenhaal jest uroczy we wspomnieniach głównej bohaterki i brutalny szukając zemsty w powieści. Brutalność przykrywa jednak również cierpienie. Żal, że nie zapobiegł tragedii. Jest to prawda o nim jako człowieku. Zemsta nie przynosi ulgi, ale "trzeba się zabić", aby zostawić za sobą przeszłość.
Łatwo bowiem mówić – jak przyjaciele głównej bohaterki – „Życie jest absurdem”, lub „Robimy cokolwiek tylko dlatego, że jesteśmy zbyt ambitni” gdy ma się wszystko i żadnych problemów. Gdy maska z uśmiechem stała się naszą twarzą. Trudniej o to, gdy całe życie wydaje się karą za błędy z przeszłości.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...