O ludności niemieckiej w czasach PRL pisali tylko funkcjonariusze UB i SB. Spotkanie w Centralnej Bibliotece Caritas.
– Ta książka wywołała we mnie duże zdziwienie. 600 stron, na których ponad 40 autorów pisze o grupie narodowej, której właściwie w Polsce nie było, o której jeszcze w latach osiemdziesiątych i dostojnicy Kościoła, i partyjni uparcie twierdzili, że są, ale za Odrą i Nysą Łużycką – powiedział dr Bernard Linek, otwierając spotkanie w Bibliotece Centralnej Caritas im. Josepha von Eichendorffa.
Było ono poświęcone wydanej przez Instytut Studiów Politycznych PAN oraz katowicki oddział IPN książce pt. „Władze komunistyczne wobec ludności niemieckiej w Polsce w latach 1945–1989”. Dwóch z jej redaktorów – prof. Piotr Madajczyk i dr Sebastian Rosenbaum – było gośćmi spotkania.
Prof. Madajczyk jest znanym badaczem mniejszości niemieckiej w Polsce, autorem podstawowej książki na jej temat („Niemcy polscy 1944–89”, 2001).
– Przed rokiem 1989 w historiografii polskiej na temat ludności niemieckiej nie działo się zbyt dużo. To głównie pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pisali opracowania na ten temat – powiedział prof. Madajczyk.
Dr Rosenbaum dodał, że w aktach IPN jest dużo materiałów dotyczących mniejszości niemieckiej, jednak jak dotąd nie był on szeroko wykorzystywany w badaniach historyków. – Brakuje nam monografii na temat np. UB i SB wobec Niemców w województwie opolskim – podkreślił dr Rosenbaum.
– W państwie totalitarnym, jakim była Polska Ludowa, akta policji politycznej najlepiej obrazują nastroje społeczne i to, o czym się nie pisze w aktach administracyjnych – wtórował mu dr Linek.
Podczas niemal dwugodzinnego spotkania i dyskusji poruszono wiele wątków szczegółowych; jednym z generalnych wniosków, z którym zgadzali się historycy, był fakt, że brak jak dotąd opracowań na temat codziennego życia ludności deklarującej niemiecką przynależność, wzajemnych relacji różnych środowisk niemieckich oraz ich stosunków z polskim sąsiadami.
– Ludzie mówią tylko o czasie II wojny światowej i krótko po wojnie, a potem o tym, co się działo od 1989 r. Lata 50., 60. i 70. to czarna plama. O tym ludzie nie mówią – powiedziała dr Adriana Dawid, która prowadziła projekt „Archiwum Historii Mówionej” zbierający relacje mieszkańców Górnego Śląska na temat wydarzeń XX wieku.
Więcej w „Gościu Opolskim” nr 41/15 października.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...