Czyli apokryficzne losy biblijnej Tabity.
Italia od początku istnienia swojej kinematografii słynęła z filmów kostiumowych – zarówno biblijnych, jak i tych, które ukazywały czasy świetności starożytnego Rzymu. Nawet w latach, gdy Hollywood zdawało się bezapelacyjnie dominować na światowych rynkach, we Włoszech wciąż pojawiali się ludzie, którzy nie chcieli dać za wygraną i próbowali konkurować z amerykańską fabryką snów (taką postacią był np. legendarny producent Dino De Laurentiis).
W ostatnich dekadach, w różnego rodzaju kostiumowych spektaklach, wyspecjalizowała się włoska telewizja RAI. Nakręcone w 2006 roku „Nowe imperium” jest właśnie przykładem takiej produkcji, którą Włosi nakręcili we współpracy z Hiszpanami, Bułgarami i Amerykanami.
Opowiedziana w filmie historia ukazuje apokryficzne losy biblijnej Tabity, granej tu przez Monicę Cruz. W Dziejach Apostolskich mamy o niej tylko wzmiankę. Wiemy, że to chrześcijanka z Jafy, którą wskrzesił święty Piotr, a „wieść o tym rozeszła się po całej Jafie i wielu uwierzyło w Pana” – czytamy w Nowym Testamencie. Rzecz jasna Piotra i scenę wskrzeszenia oglądamy tu na ekranie, ale jest też dopisany przez scenarzystów wątek romansowy, o którym Pismo Święte milczy.
Otóż ukochanym Tabity okazuje się być rzymski legionista, wysłany do Ziemi Świętej przez cesarza Tyberiusza. Tyberiusz (w tej roli sam Max von Sydow) nie potrafi racjonalnie wyjaśnić sobie przedziwnego zaćmienia słońca i trzęsienia ziemi, do którego doszło w wielu krajach, nie tylko rzymskiego świata.
Jak wiemy od św. Mateusza, w chwili ukrzyżowania Jezusa „mrok ogarnął całą ziemię”, zaś po Jego zgonie „ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać”. To właśnie o wyjaśnienia tego zjawiska chodzi cesarzowi. Jego wysłannik rozpoczyna więc swoiste biblijne śledztwo, podczas którego spotka m.in. Piłata, Barabasza, Szawła z Tarsu, Szczepana, Łazarza, Maryję, czy Marię Magdalenę (garną przez Ornellę Mutti). Każda z tych osób opowiada mu co nieco o Jezusie, sprawiając, że wierzący dotąd w rzymskich, pogańskich bogów legionista, nawróci się na chrześcijaństwo i stanie się gorliwym wyznawcą Chrystusa.
Film jest niezwykle pięknie sfotografowany. Operator Giovanni Galasso nie od dziś słynie przecież ze znakomitych zdjęć do filmów sandałowych i biblijnych. Przykłady? Chociażby jego dokonania przy „Esterze”, „Św. Marii Magdalenie”, czy „Św. Pawle z Tarsu”.
Piękna jest także finałowa scena tego filmu, w której ciężarną już Tabitą, wraz ze swym ukochanym, wyrusza w drogę przez pustynię. Podobnie jak niegdyś Święta Rodzina, także i oni muszą uciekać przed prześladowcami. Ale nie idą sami. Za nimi podąża liczna grupa innych wyznawców Chrystusa. Tym samym, momentalnie, kojarzą nam się z wędrującymi przez pustynię Izraelitami, którzy przemierzali ją pod wodzą Mojżesza. Tyle tylko, że nasi bohaterowie są już ludźmi Nowego Przymierza, a więc jednymi z nas.
*
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...