Cień wrześniowego poranka

Od zamachu na World Trade Center minęły trzy lata, ale Jamie Bryan, wdowa po strażaku poległym podczas akcji ratowniczej, wciąż budzi się w środku nocy z sercem przeszytym bólem. Zdecydowana nadać znaczenie przepełniającemu ją smutkowi, całe swe życie przelała w pracę wolontariusza w małej kaplicy św. Pawła... Publikujemy pierwszy rozdział książki.




Sierra nigdy nie była w kaplicy św. Pawła, nie wiedziała, że to właśnie tam jej mama spędza tak wiele czasu. Cała ta historia z Ericem stawała się coraz trudniejsza do zniesienia. Oszukiwanie nie leżało w naturze Jamie. Czuła, że wkrótce będzie musiała powiedzieć Sierze prawdę. Jej córka w pełni na to zasługiwała.

Popatrzyła na schludne pismo Sierry i po raz setny odczytała list:
„Kochany Tatusiu! Jak ci jest tam w niebie? U mnie wszystko w porządku. Jestem w drugiej klasie i mama mówi, że jestem najmądrzejsza z całej klasy. Ale chyba nie jestem mądra, bo wiele rzeczy nie wiem. Na przykład, jak to jest, że musiałeś iść do nieba, kiedy ja cię tak bardzo potrzebuję tutaj? Dlaczego musiałeś pomagać tym ludziom w pożarze? Czemu nie mogli sobie poradzić sami? Czasami zamykam oczy i przypominam sobie, jak wyglądałeś. Czasami przypominają mi się motylkowe całuski. Ale czasami wszystko zapominam. Kocham Cię. Sierra”.

Czasami wszystko zapomina... To właśnie było ostatnio najgorsze. Ponieważ nikt nie wchodził do kaplicy, Jamie przymknęła oczy. „Boże, nie pozwól, żebyśmy zapomniały Jake’a. On jest teraz z Tobą. Z Tobą żyje gdzieś tam, w raju. Ale zanim wszyscy ponownie się spotkamy, proszę, pomóż Sierze nie zapomnieć o ojcu. Pomóż jej...”.

Ktoś poklepał ją po ramieniu. Odwróciła się gwałtownie, wystraszona.
– Aaron! – cofnęła się o krok od ekspozycji i zmusiła do uśmiechu. – Cześć!
– Cześć – kapitan Hisel odwrócił się w kierunku drewnianych ławek umieszczonych na środku kaplicy. – Ktoś chce...

Spojrzał ponad jej głową na zdjęcie Jake’a, jakby dopiero teraz uświadomił sobie, dlaczego tu stała. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił. Potem popatrzył na nią. Jego oczy przepełniała znajoma głębia.
– Przepraszam, nie pomyślałem, że...
– Nie, nie... wszystko w porządku – wsunęła ręce do kieszeni swetra. – Czytałam właśnie list Sierry. Minęły już trzy lata. Ona zapomina Jake’a.

Aaron zagryzł wargi i opuścił wzrok.
– To się prędzej czy później musiało stać – wzruszyła lekko ramionami. Kąciki ust uniosły się nieco, ale uśmiech nie zdołał zagościć na jej twarzy. – Miała tylko cztery lata, gdy zginął.
–Wiem – zaległa między nimi pełna szacunku cisza. – Wciąż trudno w to wszystko uwierzyć.
Jamie czuła się dziwnie niezręcznie, zupełnie jak kiedyś, dawno temu, w szkole, gdy jakiś chłopak uśmiechał się do niej lub próbował z nią flirtować. Ale Aaron z nią nie flirtował, a ona nie była już uczennicą... i Jake już nie żył. Jednak nie do końca – przynajmniej dopóki żył w jej pamięci.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości