Od zamachu na World Trade Center minęły trzy lata, ale Jamie Bryan, wdowa po strażaku poległym podczas akcji ratowniczej, wciąż budzi się w środku nocy z sercem przeszytym bólem. Zdecydowana nadać znaczenie przepełniającemu ją smutkowi, całe swe życie przelała w pracę wolontariusza w małej kaplicy św. Pawła... Publikujemy pierwszy rozdział książki.
Rozmawiały jeszcze prawie godzinę, zanim kobieta poczuła, że czas kończyć i zwiedzić wystawę w kaplicy. Oczy miała już suche. Opowiedziała Jamie, jak poznała swojego męża i jak bardzo się kochali. Jamie dowiedziała się, jak mają na imię jej dwaj synowie, i że obaj grają w szkolnej drużynie futbolowej.
–Dziękuję, Jamie – spojrzenie kobiety nadal przepełniał smutek, ale teraz mieszał się on z wdzięcznością i spokojem. – Od dawna nie czułam się tak dobrze.
Jamie urosło serce. Jej zadaniem było nieść nadzieję wszystkim, którzy ją utracili, i robić to przez pamięć o Jake’u, nieustannie. Ponownie ujęła dłonie Cindy.
–Pomódlmy się, dobrze?
Na twarzy kobiety odbiło się zakłopotanie.
–Ja... nie za bardzo wierzę w Boga, Jamie...
–Nie szkodzi – Jamie uśmiechnęła się do niej z głębi serca, z miejsca, które pojmowało Boga dokładnie tak, jak chciał tego Jake. – Za to Bóg wierzy w ciebie!
–Tak sądzisz? – w oczach Cindy widać było powątpiewanie.
–Tak sądzę. Ale jeśli nie chcesz, nie musimy się modlić. Po prostu mi powiedz – Jamie zagryzła wargi i czekała.
–Chcę – kobieta ściągnęła brwi. – Ale nie wiem, co powiedzieć.
Jamie delikatnie uścisnęła jej rękę.
–Ja to powiem – skłoniła głowę i zaczęła modlitwę tak, jak czyniła to wiele razy w ciągu ostatnich dwóch lat. – Boże, przychodzimy do Ciebie, ponieważ Ty wiesz wszystko. Ty jesteś najwyższy i wszechmocny, i bardzo nas kochasz. Pomóż Cindy uwierzyć w Ciebie, Panie. Pomóż jej zrozumieć, że Ty dajesz nam światło, gdy przechodzimy przez ciemną dolinę. I daj jej odnaleźć w Tobie nowe życie, w imię Jezusa. Amen.
Jamie otworzyła oczy.
Twarz Cindy przybrała wyraz spokoju. Kobieta nachyliła się i uściskała Jamie.
–Wrócę tu.
Jamie uśmiechnęła się.
–Wiem.
Kobieta wstała i skierowała się w stronę wystawy pod ścianą kaplicy, obiecując, że jeszcze tu powróci, żeby mogły znów porozmawiać, a może nawet pomodlić się.
Gdy wreszcie Jamie została sama, jej dłonie drżały, a nogi zdrętwiały od zbyt długiego siedzenia. Tego typu rozmowy wyczerpywały ją emocjonalnie. Musiała napić się wody zanim zacznie rozmawiać z kolejną osobą.
Ale zanim dotarła do schodów, podeszła do niej kobieta otoczona czwórką nastolatek, z których każda trzymała notes.