Od zamachu na World Trade Center minęły trzy lata, ale Jamie Bryan, wdowa po strażaku poległym podczas akcji ratowniczej, wciąż budzi się w środku nocy z sercem przeszytym bólem. Zdecydowana nadać znaczenie przepełniającemu ją smutkowi, całe swe życie przelała w pracę wolontariusza w małej kaplicy św. Pawła... Publikujemy pierwszy rozdział książki.
Spojrzenie Marthy wyrażało wiele wątpliwości.
–Powiedz mi, gdy będziesz miała dosyć – pogroziła Jamie palcem. – Sama też jesteś ofiarą.
Jamie przypomniały się teraz tamte słowa. Z trudem przełknęła ślinę. O co pytała ta zapłakana kobieta? Czy ból kiedykolwiek mija?
Przeniosła spojrzenie z blondynki na przód kościoła, gdzie jak opoka stał stary, bogato zdobiony krzyż. Nie odrywając od niego oczu, Jamie wolno pokręciła głową.
–Nie, ból nie mija nigdy... – odwróciła się do kobiety – ale Bóg uczy nas, jak z nim żyć.
Kobietą wstrząsnęła kolejna fala łkań. Skrzywiła twarz i uszczypnęła lekko koniuszek nosa.
–Wciąż wydaje mi się, że jest 11 września. Czasami myślę, że już zawsze tak będzie.
Jamie poczuła przypływ sił. Zawsze w podobnej sytuacji Bóg dodawał jej sił. Za każdym razem. Odwróciła się, żeby móc lepiej widzieć kobietę.
–Proszę mi opowiedzieć o swoim mężu.
–Był policjantem – uniosła dłoń i otarła policzki wierzchem dłoni. – Wszyscy mówią tylko o strażakach, ale przecież policja też poniosła ogromne straty.
Jamie słyszała to już wielokrotnie od innych wdów po policjantach.
–Czy widziała pani naszą wystawę w kaplicy?
–Zaczęłam oglądać, ale... – wstrzymała oddech, usiłując prawdopodobnie stłumić kolejny wybuch płaczu.
–To nic nie szkodzi, że pani płacze.
–Dziękuję... – ramiona kobiety znów drżały. – Ta kaplica... dlatego właśnie płaczę... – popatrzyła Jamie głęboko w oczy. – Wydawało mi się, że nikogo to nie obchodzi, aż przyszłam tutaj i...
–I już pani zna prawdę.
–Tak – kobieta zaczerpnęła powietrza i zapatrzyła się na plakat na ścianie: „Oklahoma pamięta”. Poniżej widniały odbitki dłoni setek dzieci, które przeżyły zamach w Murrow Building w Oklahoma City. Był tam też napis: „Kochamy naszą policję!” – Nie przychodziłam tu wcześniej, bo do nikogo nie chciałam czuć złości. Ale chcę tu być. Powinnam była tu przyjść już dawno temu.
–Mam na imię Jamie – wyciągnęła rękę, a kobieta uścisnęła jej dłoń. – A pani?
–Cindy Grammar – po twarzy przemknął jej cień uśmiechu. – Czy mi się wydaje, czy ty też czujesz tutaj coś szczególnego?
–Czuję. Każdy, kto tu wejdzie, czuje to samo.
–To jedyne miejsce, gdzie pamięć o tych ludziach jest nadal żywa. Zbiorowo, o wszystkich... Rozumiesz, o co mi chodzi?
–Tak właśnie jest – Jamie położyła ręce na kolanach i rozejrzała się wokół: plakaty, pamiątki na ścianach... Pewnego dnia miasto wybuduje pomnik upamiętniający ofiary zamachu na World Trade Center, ale na razie pamięć o owych dwóch tysiącach ludzi pielęgnuje się z miłością i szacunkiem właśnie tutaj, w kaplicy św. Pawła.
–To miasto kochało mojego Billa. Poczułam to, gdy tylko tu weszłam.
–Masz rację – Jamie delikatnie ścisnęła dłoń Cindy. – Nikt nie zapomni tego, co Bill zrobił 11 września. Był bohaterem, Cindy. Takim samym, jak strażacy.