Czy ktoś go jeszcze pamięta? Chodzi rzecz jasna o najzabawniejszego, ekranowego księdza wszechczasów, czyli don Camillo, w którego przed laty wcielał się Fernandel.
Pytanie postawione na początku wcale nie jest bezzasadne. Nie mają bowiem tamte stare, dobre, włoskie, kultowe - chciałoby się rzec – komedie, z niezapomnianym Fernandelem ostatnio zbyt wielkiego szczęścia, gdy idzie o nasze ekrany.
Ani się ich już w telewizji nie powtarza, ani żaden z dystrybutorów nie wpadł na to, by wydać je może na DVD... – wielka szkoda. Całe szczęście mamy jeszcze jednak Instytut Wydawniczy PAX.
Zdecydował się on przypomnieć nam powieści autorstwa Giovannino Guareschiego, które stały się punktem wyjścia do późniejszych ekranizacji – i też chwała mu za to. Tym razem w nasze ręce trafiła książka zatytułowana „Towarzysz don Camillo”.
Humorystyczną prozę Guareschiego czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, zaś zabawnym sporom samorządowca-komunisty Peppone z duchownym donem Camillo nie ma rzecz jasna końca. Ale walor rozrywkowy tego tekstu nie jest przecież jedynym.
Otóż opublikowana po raz pierwszy w odcinkach w 1959 roku powieść, którą zekranizowano sześć lat później to także znakomity dokument ówczesnych czasów. Sporo się mówi, przy okazji reedycji i emisji starszych filmów o Jamesie Bondzie, że doskonale oddają atmosferę zimnowojennych napięć. Czyż nie inaczej jest tutaj?
Również dlatego warto po „Towarzysza don Camillo” - który tym razem z Italii zawędrował aż do ZSRR – sięgnąć, zaś jako dodatkowe atuty tej publikacji wymienić można satyryczne rysunki samego Giovannino Guareschiego, otwierające każdy z rozdziałów oraz okładkę, którą do polskiego wydania narysował Edward Lutczyn. Polecam!
***
Giovannino Guareschi „Towarzysz don Camillo”
Instytut Wydawniczy PAX
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 232
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.