Powyższy tytuł jest cytatem z wiersza Rafała Muszera, który w taki oto osobliwy sposób, określił... sobotę.
Niezwykłe wrażenie robi na mnie poezja tego urodzonego w Mikołowie autora. Jego tomik, noszący tytuł „Laboratorium”, ukazał się właśnie jako dodatek do najnowszego numeru kwartalnika „Opcje”. Często narzekamy na dodawane do czasopism niepotrzebne nikomu gadżety. Tym razem dostajemy w prezencie od wydawcy naprawdę znakomite wiersze. Niektóre – co sugeruje już sam tytuł niniejszego tekstu – są może i nieco prowokacyjne, ale czy nie pokazują zarazem jakiejś prawdy o „duchowości blokowiska”?
Kilka miesięcy temu zachwyciła mnie alpejska jaskinia, jaką szwajcarski architekt, Peter Zumthor, stworzył we wnętrzu betonowego bunkra. Symbolizować miała ona sacrum, ale także domowe zacisze, którego tak często mieszkający w blokach z wielkiej płyty poszukują w czterech ścianach swojego mieszkania. Podobne tęsknoty odnaleźć można i u Muszera, który stwierdza: „polujemy na wolną przestrzeń / ukryci w swoich malutkich zasadzkach / za drzwiami”.
Sobota jest u niego świętym dniem kiboli i nowożeńców, bo też trochę ten dzień tak właśnie na osiedlach wygląda. Samochody udekorowane kwiatami, białe welony na parkingach, wspomniani już pseudokibice, wyczekujący popołudniowego meczu swoich drużyn „patrzą spode łba na przejeżdżające merole”. Niby to dzień święty dla przystępujących do sakramentu małżeństwa, a jednak świadomość istotności tego aktu wielu chyba umyka.
W maju ubolewaliśmy nad desakralizacją pierwszej Komunii świętej, gdyż znowu kreacje, prezenty i wystawne przyjęcia często przysłaniały niestety wymiar duchowy tego wydarzenia. Podobne wnioski, tyle że na temat ślubów, można wyciągnąć po wczytaniu się w wiersz „*** (Od rana pod klatkami grupki chłopaków)”, a warto zaznaczyć, że „Laboratorium” to nie tylko same obserwacje społeczne, ale także niezliczona ilość surrealistycznych fraz, które przywodzą na myśl niezwykłe obrazy Giorgio de Chirico.
„Minuty / leniwie krążą wokół tarczy / zegara nie mogąc wyrwać się / z tej pętli gorącego popołudnia / cień okna rozciągnięty na ścianie / skłania się powoli do wyjścia”, „wokół topnieje / kwadratura podwórka”, „unoszę się tramwajami jak Sindbad / nad miastem tysiąca nieprzespanych nocy” – pisze Muszer, wszystko to zaś pełne refleksji dotyczących przemijania w jego „śląskim Alcatraz”...
***
Rafał Muszer - "Laboratorium"
Wydawnictwo: GCK w Katowicach
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 48
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.