"Książki najgorsze" to zbiór paszkwili powstających w latach 1975-1980 i 1993. Jest to swego rodzaju kompendium polskiej grafomanii, która jak wykazują teksty przeżywała swój renesans za czasu PRL-u.
Książka podzielona jest na trzy części. Pierwszy rozdział zawiera w sobie recenzje ukazujące się w „Studencie”, kolejny w „Biuletynie Informacyjnym KOR”, a ostatni prezentuje teksty publikowane w „Gazecie Wyborczej”. Za autorów owych napaści podawali się Feliks Trzymałko i Szczęsny Dzierżankiewicz. Jednak dosyć szybko rozszyfrowano, że to pseudonimy Stanisława Barańczaka, który ostatni cykl recenzji sygnował już własnym nazwiskiem.
Każda ze stron "Książek najgorszych" obfituje w bezlitosne napaści. Nie chodzi tu nawet o napaści personalne. Sprawa wydaje się mieć głębokie podłoże osobiste. Autor najzwyczajniej w świecie nie jest w stanie pogodzić się z rozpasaniem polskiej grafomanii. Czytając kolejne artykuły miałam wrażenie, że powstały one w niezwykłej atmosferze szału i frustracji. Oto Barańczak nie rozumie jak to możliwe, że tak tandetne powieści, najspokojniej w świecie zalewają polski rynek. A to wszystko przeważnie przy namaszczeniu „Wydawnictwa Ministerstwa Obrony”.
Jednak autor odnajduje sposób na uporanie się z tym materiałem. Bezwstydnie natrząsa się z kolejnych tytułów. Wysyła „pisarzy” do diabła. Odgraża się i wzywa pomocy z nieba. Cała książka przesiąknięta jest tonem ironii i naprawdę świetnego humoru. Nie było strony, przy której przynajmniej nie uśmiechnęłabym się. Śmiech ten dawał mi poczucie jedności z pisarzem. Dlaczego? Ponieważ tak samo jak on (a przynajmniej tak mi się zdaje), odczuwałam politowanie wobec najdzielniejszych przedstawicieli rzemiosła grafomańskiego.
Nie należy traktować omawianej przeze mnie pozycji jako dzieła bezpodstawnie krytykującego polską prozę. Wręcz przeciwnie. Barańczak porusza kwestie jedynie najbardziej rażące i zajmuje się naprawdę najcięższymi przypadkami. Otóż nie można nie oburzać się na widok „SaCHary”. I nie można nie potępić braku jakichkolwiek reguł interpunkcji, składni i dobrego smaku.
Dodatkowo książka ta stanowi doskonałą syntezę powieści popularnej. Ukazuje schematyczność problemów, tendencyjność postaci i brak pomysłu na fabułę, które zdominowały w sposób masowy półki sklepowe i domowe biblioteczki. Ale pozostaje mieć nadzieję, że na którejś z półek znajdzie się miejsce dla "Książek najgorszych"...
***
Stanisław Barańczak - Książki najgorsze i parę innych ekscesów krytycznoliterackich
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 200
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.