Zagadka druga:Mało godny donator, czyli dlaczego Opolczyk?
Gdyby człowiek, który ufundował jasnogórski klasztor i wyposażył go w cudowny obraz, był zasłużonym patriotą, byłby teraz zapewne czczony jak bohater narodowy.
Tymczasem pobożny donator mało chwalebnie zapisał się w historii Polski, był nawet jednym z autorów planu rozbioru naszego państwa!
Władysław Opolczyk (ur. między 1326 a 1330 – zm. 1401), książę opolski od 1356 r., był jednym z najważniejszych urzędników króla Węgier Ludwika I Wielkiego, zwanego w Polsce Węgierskim. W latach 1367-1372 pełnił godność palatyna (czyli zastępcy) tego monarchy.
W roku 1370, po śmierci Kazimierza Wielkiego, zgodnie z wcześniejszą umową sukcesyjną zawartą z polskim królem, Ludwik I Wielki został dziedzicem polskiej korony. Jego matką była bowiem Elżbieta Łokietkówna, siostra Kazimierza Wielkiego. Wówczas Władysław Opolczyk został przez Ludwika obdarzony sowicie ziemiami należącymi do Polski: wieluńską (1372), karniowską (1375), dobrzyńską i gniewkowską (1379). Wszystkimi Opolczyk zarządzał jako lennami Polski. Jednocześnie był wielkorządcą Rusi Czerwonej, a w roku 1377 nawet namiestnikiem królewskim w Polsce. Ludwik przebywał bowiem głównie na Węgrzech.
Po oddaniu w zastaw Krzyżakom ziemi dobrzyńskiej Opolczyk popadł w konflikt z Polską. W 1392 r. z inicjatywy Krzyżaków udał się na dwór Zygmunta Luksemburskiego, ówczesnego elektora brandenburskiego i króla Węgier, gdzie prowadził rozmowy w sprawie wspólnego krzyżacko-węgiersko-brandenburskiego uderzenia na Polskę i podziału jej ziem pomiędzy Węgry, Brandenburgię i państwo zakonne.
Władysław Jagiełło musiał prowadzić przeciwko niemu działania wojenne. W roku 1396 Opolczyk został pokonany i utracił większość posiadanych dóbr.
Zadziwiające, że właśnie ten człowiek przywiózł do Częstochowy najświętszy dla Polaków obraz!
Zagadka trzecia:Pamiątka po napadzie, czyli skąd się wzięły blizny?
Prawy policzek Matki Bożej znaczą dwie równolegle biegnące rysy, przecięte trzecią na linii nosa. Na szyi występuje sześć cięć, z których dwa są widoczne dość wyraźnie, cztery zaś pozostałe – słabiej.
W Wielkanoc 16 kwietnia 1430 r. banda rabusiów z Czech, Moraw i Śląska dokonała napadu na klasztor. Być może byli to husyci, często napadający wówczas na kościoły, być może zwykli złodzieje. Po włamaniu się do Kaplicy Matki Bożej pocięli wizerunek mieczami i rozbili go na kawałki.
Fakt jest dobrze znany i opisany. Zgodnie z tradycją ślady cięcia mieczem są pamiątką po tym napadzie.
Wiadomo też, że ponieważ już wówczas obraz cieszył się wielkim kultem, król Władysław Jagiełło nakazał jego naprawę.
Sprowadzeni przez króla malarze (nie znamy ich imion, ani miejsc skąd przybyli) skleili rozbitą deskę. Nie znano wówczas zasad prawidłowej konserwacji. Prawdopodobnie po sklejeniu deski obraz pociągnęli na nowo farbą. Zapewne dlatego obecnie nie jest on typową ikoną i nosi ślady europejskiego malarstwa z okresu schyłku średniowiecza. Prawdopodobnie w tym okresie "odziano" Matkę Bożą w granatową suknię, ozdobioną złocistymi liliami. Lilie to symbol czystości, częsty atrybut maryjny. Ale lilie z sukni Matki Bożej Częstochowskiej mają charakterystyczny kształt, identyczny jak lilie z herbu dynastii Andegawenów. Z tej dynastii pochodziła św. Jadwiga, pierwsza żona Władysława Jagiełły. Umarła w roku 1399 w opinii świętości. Być może Jagiełło chciał w ten sposób uczcić zmarłą małżonkę...
Ale dlaczego w takim razie malarze nie usunęli śladów cięć? Według tradycji próbowali je zamalować, ale im się to nie udawało. Według innej wersji pozostawili ślady na pamiątkę dramatycznego wydarzenia.
Zagadka czwarta:Czarna Madonna, czyli czemu tempera ciemnieje?
Oczywiście obraz jasnogórski nie przedstawia osób czarnoskórych. Wystarczy przyjrzeć się rysom twarzy, aby się o tym przekonać. Ciemny kolor skóry jest wynikiem ściemnienia farby na obrazie. Wrażenie, że twarze i dłonie są ciemne, pogłębia kontrast z błyszczącymi aureolami (dodanymi zapewne podczas konserwacji w latach 1430-1434), koronami (obraz był trzykrotnie koronowany, w 1717, 1910 i 1967 roku), jasnymi sukienkami, a także tłem ze srebrnej, złoconej blachy (dodanym w latach 1430-1434).
Gdyby tych dodatków nie było zobaczylibyśmy, że pierwotny obraz jest utrzymany w bardzo ciemnej tonacji.
Jest to zagadka dla historyków sztuki, bo obraz namalowano temperą, a dobrze sporządzona tempera, w odróżnieniu od farby olejnej, nie ciemnieje. Najprawdopodobniej przyczyną jest wspomniana już konserwacja z lat 1430-1434.
Zapewne malarze naprawiający obraz nie zagruntowali odpowiednio podłoża (by nie zniszczyć resztek oryginalnego dzieła). Na koniec pokryli obraz ochronnym werniksem. Mieszanka starej i nowej farby zapewne zareagowała w ten sposób, że malowidło z czasem ściemniało. W dodatku wiadomo, że w XVIII stuleciu obraz konserwowano, co polegało na pokryciu go kolejną warstwą werniksu, stopniowo ciemniejącego.