„W okresie Wielkiego Postu zmieniają się duchowe nastroje wiernych. Człowiek Wielkiego Postu trochę częściej niż zwykle zastanawia się nad sensem życia, cierpienia i śmierci.
Kiedy spogląda na Ukrzyżowanego dostrzega ludzką niemoc, ale boskie zwycięstwo. Kiedy idzie Drogą Krzyżową, zatrzymuje się, bo wie, że jest to jego droga.
Na Drodze Krzyżowej człowiek dowiaduje się prawdy o sobie, ale też i o innych, którzy nie zawsze są życzliwi. Kiedy śpiewa Gorzkie Żale rozmawia z Jezusem i Jego Matką. Lamentuje i żali się gorzkie łzy wylewa, ale są to żale duszy...” – pisał ojciec Emilian Pacławski w książce „Paprocańska 90 kapłaństwem pisana”.
Z czasem Wielkiego Postu wiąże się także nierozerwalnie pewien sposób ukazywania postaci Chrystusa i być może jest to jedno z najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych przedstawień Zbawiciela, jakie spotykamy w chrześcijańskiej ikonografii.
Mowa o Chrystusie Frasobliwym. Zamyślonym, dumającym, melancholijnie opierającym na dłoni głowę w cierniowej koronie. Sztuka ludowa słynie z rzeźb przedstawiających Jezusa w ten właśnie sposób. Istnieje nawet pogląd, że wizerunek ów wywodzi się z kultu pogańskiego smętka.
Ten ostatni, o którym przecież pisali zarówno Stefan Żeromski, jak i Melchior Wańkowicz miał mieć cechy diabła, przez którego ludzie zaczynali błądzić w czasie swych wędrówek, nie mogąc dojść do upragnionego celu. Miał też być ponoć kaszubskim bóstwem, sprzyjającym dawnym Pomorzanom w czasach, w których na ich tereny nie przybyli jeszcze chrześcijańscy misjonarze.
Najczęściej jednak spotkać można się z opinią, iż rzeźby przedstawiające zafrasowanego Chrystusa pojawiły się po raz pierwszy w XIV-wiecznych Niemczech, Austrii i Niderlandach. Łączy się je z nurtem „devotio moderna” i Gerardem Grootem, propagującym przede wszystkim miłosierdzie i ubóstwo - dwa największe ideały owej „nowej pobożności”, której wyznawcami byli między innymi słynny nadreński mistyk Tomasz z Kempis, czy w mniejszym stopniu także i Erazm z Rotterdamu.
To właśnie stamtąd rzeźby Frasobliwego przywędrować miały najpierw na Śląsk i Pomorze, z czasem zaś w inne regiony dzisiejszej Polski i na Litwę. Wyróżnić można trzy główne typy ich przedstawień: Chrystusa w koronie cierniowej i przepasce biodrowej (tzw. perizorium) z czaszką pierwszego człowieka u stóp, Chrystusa w królewskim płaszczu, trzymającego np. berło, lub też Chrystusa w długiej sukni, odsłaniającej tylko stopy.
Przebywający w Polsce Pablo Picasso był ponoć zachwycony pokazanym mu Frasobliwym z Makowa Podhalańskiego. Możliwe także, że Auguste Rodin czerpał inspiracje do swego najbardziej rozpoznawalnego dzieła – słynnego filozoficznie dumającego „Myśliciela” – z prac twórców ludowych.
W XIX-wieku pełne smutku i troski wizerunki Zbawiciela ukazywać miały w sztuce ludowej trudną sytuację i losy chłopów pańszczyźnianych. Idąc tym tropem interpretacji, dziś dostrzec można by w twarzy zadumanego Jezusa, namysł nad kondycją współczesnego człowieka.
Atomizacja, rozpad więzi społecznych, samotność, depresja, nadmierny indywidualizm... Czyż i tego nie wyrażają znane od wieków średnich rzeźby i czyż nadal nie są one nam - zwłaszcza w takim kontekście - bliskie?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...