Staropolska „Wunderwaffe”. Nowa ekspozycja militariów w krakowskim Muzeum Narodowym bardzo przystępnie pokazuje tysiącletni okres wojskowości polskiej.
W oddali słychać żwawy rytm wojskowego marsza pułkowego i chrzęst gąsienic czołgowych. Za kolumną holu muzealnego chowa się chyłkiem postać z wymalowanymi policzkami i hełmem komandosów na głowie. Nie uciekniemy przed nią daleko, bo pod ścianą sali, gdzie chcemy się schronić, mierzy do nas z karabinu typu mauser chłopiec w mundurze.
Bagnet na broń!
Czy to napad na krakowskie Muzeum Narodowe? Nie! To pierwszy z cyklu „Weekendów pod bronią”, anonsujący otwarcie nowej ekspozycji galerii „Broń i Barwa w Polsce”. Przez trzy marcowe dni odbywały się tu happeningi i pokazy broni. Żołnierze 6. Brygady Desantowo-Szturmowej pokazywali, jak ubierać skomplikowane wyposażenie komandosa i jak się dobrze maskować. Obserwując pojedynki zakutych w zbroje członków Bractwa Rycerskiego Chorągwi Ziemi Oświęcimskiej i trzymając na chwilę ich miecze, można było się przekonać, że żołnierze dawnych wieków musieli mieć wielką krzepę. Goście muzeum mogli także stanąć w okopie legionowym i – ubrani w szary mundur, z mauserem w ręku – patrzeć w oczy nacierających Moskali.
– Pamiętam, że kiedy w siermiężnych czasach późnego komunizmu zwiedzałem londyńskie Muzeum Wojny, przeżyłem ogromne zaskoczenie. Wywołało je nie nadzwyczajne bogactwo tamtejszych zbiorów, ale nowoczesny sposób ekspozycji, o jakim w PRL nikomu jeszcze się nie śniło – opowiada dr Jerzy Bukowski, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Piłsudskiego. – Chodząc po muzealnych salach, czułem się jak świadek, a nawet uczestnik wojennych wydarzeń: mogłem oglądać pole bitwy przez lunetę z okopów, wsłuchiwać się w komendy, wydawane przez dowódców ruszającym w bój żołnierzom, huk rozrywających się pocisków artyleryjskich, wycie atakujących samolotów, mogłem nacisnąć spust karabinu maszynowego. Dzisiaj taka mulitmedialność nie jest już niczym szokującym, zwłaszcza od momentu otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego. Dobrze więc, że w jego ślady idzie Muzeum Narodowe w Krakowie – mówi.
Krakowskie muzeum ma gromadzony przez 130 lat kilkunastotysięczny zbiór militariów: broni, oporządzenia ochronnego, mundurów, odznaczeń, pamiątek po hetmanach i generałach. Teraz w ośmiu salach pokazano 1600 eksponatów, ożywionych obrazami, fotografiami, filmami dokumentalnymi. W salach są monitory i stanowiska multimedialne. Scenariusz wystawy opracowali Michał Dziewulski, Eugeniusz Nowak i Piotr Wilkosz na podstawie koncepcji Ireny Grabowskiej i Wojciecha Bochnaka.
– Staraliśmy się dostosować tę ekspozycję do wymagań widza XXI wieku. Dzisiejszy zwiedzający nie akceptuje już ekspozycji, gdzie wiesza się na ścianach obrazy, wkłada przedmioty do gablotek i tyle. Naszą przewagą w stosunku do innych placówek muzealnych jest to, że mogliśmy połączyć nowoczesne techniki ekspozycyjne z unikatowymi eksponatami – mówi Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum Narodowego.
Ostrogą do unowocześnienia ekspozycji była dla muzeum wiadomość o lutowym, nieformalnym spotkaniu ministrów obrony państw NATO. Przyspieszyło to prace modernizacyjne. Dzięki temu minister Bogdan Klich mógł dumnie pokazywać swym kolegom, że militarnie nie odstajemy od innych, lecz od tysiąca lat znamy żołnierskie rzemiosło. Minister obrony Włoch był ponoć zdumiony, widząc na wystawie zasłonę do renesansowego hełmu cesarza Karola V, monarchy imperium, „nad którym nie zachodziło Słońce”. Sądził, że przechowywany w Mediolanie hełm cesarza jest kompletny. Inni ministrowie z zainteresowaniem oglądali z kolei wykonaną z metalowych łusek zbroję husarską hetmana Jabłonowskiego, tzw. karacenę. W tej zbroi hetman brał w 1683 r. udział w bitwie pod Wiedniem, w składzie wojsk sojuszniczych walczących z Turkami. Karacena Jabłonowskiego, przechowywana w zamku w Krasiczynie, trafiła do Muzeum Narodowego w 1948 r. jako depozyt rodziny Sapiehów, przekazany wraz z innymi pamiątkami przez księcia metropolitę Adama Stefana Sapiehę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...