Muzeum pod bronią

Staropolska „Wunderwaffe”. Nowa ekspozycja militariów w krakowskim Muzeum Narodowym bardzo przystępnie pokazuje tysiącletni okres wojskowości polskiej.

Zbroja z „Hołdu Pruskiego”
– Broń można rozpatrywać w trzech aspektach: była przeznaczona do walki i wtedy ważny jest aspekt techniczny, mogła być dziełem sztuki (bo wielką sztuką było niegdyś samo wytwarzanie broni, nie tylko jej zdobienie), trzecim aspektem jest zaś aspekt pamiątkowy, związanie określonego obiektu z jakąś postacią historyczną – wyjaśnia prof. Zdzisław Żygulski jr, wybitny bronioznawca i historyk sztuki, wieloletni prezes Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy. – W naszej ekspozycji zachowało się sporo zbroi husarskich, z których niegdyś Polska słynęła. Innych jest niewiele, ale za to są cenne. W 1948 r. zacząłem pracę w Muzeum Narodowym, wyznaczony do opieki nad zbrojownią Czartoryskich. Na szczęście ocalała ona ze zniszczeń II wojny światowej niemal w całości.

Część cennych eksponatów była ukryta przez kustoszów i po wojnie wydobywana. Pewnego razu przyszedł do mnie woźny muzealny Leon Szyszka z wiadomością, że odkrył w piwnicy dwie zbroje. Zeszliśmy tam ze świecami. Jedna zbroja wyglądała na bardzo starą, bo była zupełnie pokryta rdzą. Druga zaś wyglądała na nową, gdyż lśniła. Tymczasem okazało się, że ta rzekomo stara była późniejszą repliką, wykonaną z kiepskiego materiału, zaś lśniąca była zbroją starą, pochodzącą z XVI w. Zbroje wykonywano wówczas z cennych materiałów, odpornych na urazy mechaniczne i wilgoć – snuje opowieść profesor. – To zresztą zbroja historyczna, pochodząca z kolekcji Tarnowskich. Wypożyczył ją m.in. Jan Matejko, gdy malował „Hołd Pruski”. Na tym obrazie Albrecht Hohenzollern klęczy przed Zygmuntem Starym właśnie w tej zbroi. Do zbiorów Czartoryskich oddano ją na przechowanie, licząc, że łatwiej przetrwa tu zawieruchę wojenną. Udało się ją potem formalnie kupić.

Spinka szył dla marszałka
Takich przedmiotów „z rodowodem” jest w kolekcji muzealnej sporo i na kanwie każdego z nich można snuć równie fascynującą opowieść. Można z bliska zobaczyć, niemal dotknąć szyszak (rodzaj hełmu) z czasów Bolesława Chrobrego, siodło, czaprak i wysadzany szlachetnymi kamieniami miecz-koncerz, należący być może niegdyś do hetmana Czarnieckiego, kurtkę konfederata barskiego Romualda Lisickiego (najstarszy zachowany polski mundur wojskowy), sukmanę Tadeusza Kościuszki, w której przysięgał na krakowskim Rynku Głównym, pamiątki po ks. Józefie Poniatowskim i generałach, uczestnikach powstań narodowych: Kołyszce, Dembińskim, Chłopickim, Skrzyneckim i Różyckim, wreszcie kurtkę mundurową marszałka Józefa Piłsudskiego. – Ta kurtka, z dystynkcjami marszałkowskimi, uszyta z grubego austriackiego sukna, znalazła się w muzeum w 1945 r. Nie było pewne, czy rzeczywiście należała do Piłsudskiego czy była np. rekwizytem teatralnym – opowiada Eugeniusz Nowak, współscenarzysta ekspozycji militariów.

– Oglądając ją dokładnie kilka lat temu, odkryłem naszywkę pracowni warszawskiego krawca Spinki, który specjalizował się w szyciu mundurów dla wyższych oficerów. Nie szył nigdy dla teatrów. Marszałek wiosną i jesienią cierpiał na bronchit. Nosił więc kurtki z grubego sukna, żeby uniknąć przeziębień. W sumie nie ma więc wątpliwości, że to jego mundur. Chciałem potwierdzić to ostatecznie, oddając do badań DNA centymetrowy kwadracik, wycięty z przepoconego fragmentu kurtki. Okazał się jednak zbyt mały dla uzyskania satysfakcjonujących rezultatów badawczych. Na większy wycinek nie mogliśmy sobie jednak pozwolić ze względów konserwatorskich – wyjaśnia.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości