O czym Muzy szeptały do ucha Jackowi Malczewskiemu? Można się tego dowiedzieć na pięknej wystawie w Muzeum Czartoryskich.
– Na obrazach Malczewskiego przybierała ona postacie Erosa i Śmierci, Chimery i Harpii; Meduzy, Polonii, Nike, Eloe i Ellenai, Beatrycze i Eurydyki. To ona jako Chimera siadywała przy studni, wabiąc swoim kuszącym i drapieżnym uśmiechem. Była również Aniołem Śmierci, kładącym w wymownym geście palce na oczach artysty i pięknym zielonoskrzydłym Archaniołem Rafałem, towarzyszącym Tobiaszowi – mówi Urszula Kozakowska-Zaucha.
Chrystus z twarzą malarza
Malczewski był człowiekiem bardzo religijnym, w duchu św. Franciszka. Tę religijność było widać w obrazach (także tych o tematyce świeckiej!), w deklaracjach i w praktyce życia codziennego. „Jesień mianowicie wlewała we mnie dziwny smutek i dziwny spokój jak na dziecko. Godzinami siadywałem w trawie zroszonej szronem i słuchałem jesiennych wsi odgłosów, wtedy serce mi rosło, wzbierała pierś i płacz czułem w gardle mojem. Mimo woli wtedy się modliłem jak dotąd się modlę i wznosząc oczy w górę wśród szarych obłoków szukałem Pana i Stwórcy, by mu dziękować za życie, za to, co mnie otacza. Godzina taka była mi ekstazą, niebem na ziemi” – pisał w „Luźnych kartkach”.
Od dzieciństwa spotykał osoby o ponadprzeciętnej religijności: swoją ciotkę błogosławioną Wandę Malczewską, kolegę-malarza św. Brata Alberta Chmielowskiego, księcia metropolitę Adama Stefana Sapiehę, metropolitę Andrzeja Szeptyckiego.
Na swych obrazach wielokrotnie przedstawiał Chrystusa, Matkę Bożą, św. Agnieszkę, św. Franciszka, biblijnych proroków, anioły. Świętość była więc też jednym z „podszeptów”, który kształtował jego sztukę. Świadectwem głębokości przeżywania przez Malczewskiego tej sfery był fakt, że wielokrotnie twarz Chrystusa na jego obrazach to twarz samego autora.
Zwiedzający krakowską wystawę w Arsenale mają niepowtarzalną okazję zobaczenia obrazu „Niewierny Tomasz”. – Nie był dotąd pokazywany. Odkryliśmy go w jednej z kolekcji prywatnych, której właściciele zgodzili się wypożyczyć dzieło na czas trwania wystawy. Malarz nadał Chrystusowi rysy swojej twarzy, zaś do postaci niewiernego Tomasza pozował mu ulubiony uczeń Vlastimil Hofman – mówi Urszula Kozakowska-Zaucha.
Sztukę trzeba wymodlić
Malczewski miał wielką cześć dla św. Franciszka. Namalował jego piękny portret. Tłem był ogród zwierzynieckiego domu, w którym mieszkał malarz. Użyczył świętemu swojej twarzy, zaś w jego otoczeniu sportretował swoich domowników, a także... fauny i chimerę. Zaprzyjaźniony z bernardynami, wstąpił do III zakonu św. Franciszka i w ubogim franciszkańskim habicie został złożony do trumny. Wyrazem franciszkańskiego ducha malarza była jego niezwykła hojność wobec ubogich. Nie dawał im pieniędzy, bo zazwyczaj ich nie miał. Bardzo często jednak malował ich i obdarowywał ich tymi portretami, które potem spieniężali za wysokie kwoty. „Przychodzili stróże, listonosze, ramiarze, posługacze, kominiarze i cała masa najrozmaitszych indywiduów; roiło się od tego koło bramy przy drzwiach pracowni, a pan Jacek malował ich, a szkice i obrazy rozdawał. A gdy psy szczekały na tych gości, odprowadzał ich do bramy. Z kucharek i pokojówek powstawały cudne dzieła: Meduzy i Harpie ze skrzydłami u głów. Widząc obrazy Malczewskiego po różnych salonach, mam nieraz ochotę wykrzyknąć: Marynia – Jagosia – Hanusia! Znałam bowiem te Harpie i Niki wiążące sandały” – wspomina w książce „Wielki tercjarz” Michalina Janoszanka.
Religijność uważał Malczewski za fundament tworzenia, a nie tylko za podstawę tworzenia dzieł religijnych. „Bo to, proszę pani zacnej, ludzie myślą, że sztukę to można robić, a sztukę trzeba wymodlić. Nie wystarczy, żeby umieć rzemiosło najlepiej: trzeba wielbić Boga” – zwierzał się babce swej młodej powiernicy i modelki, malarki Michaliny Janoszanki. Był to – jak napisała Janoszanka – „typ mędrca o duszy dziecięcej”, kryjącego za maską błazeńską (jak zwierzała się jego kucharka: „Dużo różnych widziałam, ale takiego nagłupiastego pana jak nasz, nigdy”) gorycz i delikatność uczuć. Vlastimilowi Hofmanowi zwierzył się kiedyś, że „od czterdziestu lat maluje polską duszę”.
***
Wystawę „Podszepty sztuki. Jacek Malczewski 1854–1929” można oglądać do 24 maja w Arsenale Muzeum Książąt Czartoryskich (ul. Pijarska 8).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...