Na ekrany naszych kin wszedł film „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna”. Jak amerykańscy twórcy poradzili sobie z uwspółcześnianiem greckiej mitologii?
Trzeba przyznać, że zaskakująco dobrze. Przed seansem obawiałem się, że wątki starożytne będą tu tylko pretekstem do opowiedzenia kolejnej "niezwykłej przygody", przeżywanej przez nastoletnich bohaterów, a sam obraz będzie niemalże kalką, którejś z opowieści o Harrym Potterze. Tymczasem starogreccy bogowie i mitologiczne stwory pojawiają się na ekranie nieustannie, natomiast z dialogów sporo możemy się dowiedzieć o wierzeniach mieszkańców Aten, czy Sparty sprzed wieków.
Erynia, Hydra, satyrowie, Minotaur, nimfy, centaury, a nawet Lotofagowie żywiący się dającym zapomnienie lotosem, których spotkać miał Odyseusz – wszystkie te postacie pojawiają się w filmie. Nie można w tym miejscu nie wspomnieć także o wężowłosej Meduzie, którą brawurowo zagrała Uma Thurman. Dzięki niezwykłemu, czarnemu kostiumowi, wygląda, jak skrzyżowanie Marleny Dietrich z bohaterką... „Matrixa”. A przecież gra tu gorgonę zamieniającą ludzi swym spojrzeniem w kamień. Mieszanka doprawdy wybuchowa!
Historia przedstawiona w filmie jest stosunkowo prosta. Tytułowy Percy dowiaduje się, iż jest synem śmiertelniczki i jednego z bogów, którzy nadal - w XXI wieku - zamieszkiwać mają mityczną górę Olimp. Chłopak podejrzany jest także o kradzież pioruna, należącego do Zeusa i jeśli nie zwróci mu go w określonym czasie, ludzkość będzie zgubiona.
Fabuła, rzecz jasna, mało to prawdopodobna, aczkolwiek pozwalająca na przybliżenie widzom całkiem sporej dawki antycznego dziedzictwa. Na szczególną uwagę zasługują dwie sekwencje w muzeach, kiedy to możemy bliżej przyjrzeć się rzeźbom herosów, odwiedzić XIX-wieczną replikę Partenonu w Nashville, czy też wysłuchać mini-wykładu na temat starożytnych bóstw.
To, co może drażnić, to fakt, iż wejście na Olimp znajduje się na szczycie Empire State Building, zaś grota prowadząca do Hadesu umiejscowiona jest nieopodal wzgórza, na którym rozpościera się słynny napis „Hollywood”. Szkoda, że twórcy w tych momentach nie przenieśli akcji do współczesnej Grecji, ale widać sekwencje reklamujące Nowy York, Kalifornię, czy Las Vegas musiały się w tej ekranizacji powieści Ricka Riordana pojawić. A może tak właśnie sami Amerykanie widzą swój kraj? Jako najniezwyklejsze miejsce na świecie?
Także niektóre z mitologicznych stworów, królujących na ekranie, bardziej przypominają zjawy ze współczesnych horrorów, niż te, które pamiętamy z amfor i malowideł reprodukowanych w podręcznikach. Co wrażliwsi widzowie mogą nie być zachwyceni widokiem podobnych, zionących ogniem maszkar...
Poza dwoma powyższymi zastrzeżeniami, tę spektakularną produkcję ogląda się jednak z wielką przyjemnością, zaś doborowa obsada oraz liczne i pomysłowe odwołania do innych filmów, są kolejnymi plusami, jakie można przyznać reżyserowi Chrisowi Columbusowi i jego ekipie.
Posejdon wyłania się tu bowiem z wody niczym Guliwer; grający przed laty Jamesa Bonda Pierce Brosnan przekazuje głównemu bohaterowi pewien iście bondowski gadżet, zaś finałowy pojedynek na szczycie Empire State Building przypomina walkę na miecze świetlne z „Gwiezdnych Wojen”. Prawdziwie postmodernistyczna uczta dla oka z jak zawsze przezabawnym Stevem Cooganem - tu wcielającym się w samego Hadesa.
Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna - reż. Chris Columbus, wyst. Logan Lerman, Pierce Brosnan, Rosario Dawson, Sean Bean, Uma Thurman, Catherine Keener, Steve Coogan; USA 2010 r.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...