Antyreligijna propaganda w czasach PRL obficie czerpała z sowieckich wzorców.
Walkę z religią bolszewicy w Rosji podjęli zaraz po przejęciu władzy. 23 stycznia 1918 r. Rada Komisarzy Ludowych wydała dekret o rozdziale Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła, który likwidował naukę religii.
Cenzor wie lepiejW PRL propagandową walkę z Kościołem ułatwiała komunistom cenzura - doświadczała tego boleśnie przez blisko 45 lat także redakcja „Gościa Niedzielnego”. Każdy artykuł przed drukiem musiał być zatwierdzony przez wojewódzki oddział Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, który od lipca 1981 r. funkcjonował jako Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk. Instytucja ta formalnie także ustalała wielkość nakładu, zatwierdzała roczny przydział papieru, format czasopisma oraz drukarnię. W praktyce jednak wszystkie decyzje zapadały na szczeblu politycznym, w kierownictwie PZPR.
Ten mechanizm można lepiej zrozumieć po zapoznaniu się z partyjnymi dyrektywami dla cenzury. W dokumencie przygotowanym latem 1959 r. na wewnętrzne potrzeby Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach zalecono, aby działania cenzury doprowadziły do zmiany charakteru „Gościa Niedzielnego”. Zakazano redakcji wypowiadania się na tematy społeczne oraz współczesne problemy życia religijnego. Skutkiem tych wytycznych w latach 60. i 70. ingerencje cenzorskie w „Gościu Niedzielnym” były równie dokuczliwe i częste jak w latach stalinowskich.
Zachowane w archiwum redakcyjnym notatki z tego okresu pozwalają odtworzyć warunki, w których redagowana była prasa katolicka. W trakcie jednej z rozmów cenzor ku zdziwieniu ks. Józefa Gawora, redaktora naczelnego „Gościa”, zakwestionował fragment artykułu o kongresach eucharystycznych. Nakazał usunięcie zdania, w którym była mowa o „chorym społeczeństwie”. – Przecież dotyczy to społeczeństwa z połowy XIX wieku – protestował zdziwiony ks. Gawor. – To prawda – odparował cenzor – ale czytelnikowi mogą się nasuwać analogie ze współczesnym społeczeństwem. To trzeba usunąć.
Innym razem cenzor zakwestionował notatkę informującą, że w katedrze katowickiej odbędzie się Msza św. w intencji zmarłych byłych współpracowników „Gościa”. Nakazał z niej usunąć wzmiankę, że modlitwą będą także objęci „kolporterzy i drukarze pisma”. – Tu chodzi przecież o zmarłych na przestrzeni 33 lat – próbował bronić informacji ks. Gawor. – Umarli się nie obrażają, przekonywał cenzor i nakazał informację przeredagować. (Opisane powyżej rozmowy miały miejsce jesienią 1964 r.). Cenzura ingerowała nawet w treść pieśni kościelnych. Z modlitewnika wyrzucona została pieśń „Z tej biednej ziemi”, a cenzor wyjaśniał, że w Polsce czas biedy już się zakończył.
Ponieważ nie istniały żadne formalne regulacje pracy tego urzędu, poza wewnętrznymi instrukcjami, wszystko zależało od interpretacji tekstu przez czytającego go cenzora. Zwykle kierował się on zasadą, że będzie dla niego bezpieczniej, jeżeli wyrzuci kilka zdań za dużo, aniżeli pozwoli, by ukazało się jedno zdanie wzbudzające niepokój zwierzchników. Zmieniło się to dopiero po Sierpniu ’80 roku. Dzięki buntowi robotników zelżał nieco knebel krępujący prasę katolicką, a nowa ustawa o cenzurze z lipca 1981 r. pozwoliła na zaznaczanie ingerencji cenzorskich.
Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:
FilmLiteraturaMuzykaSztukaZjawiska kulturowe i społeczneSylwetkiRodzina i społeczeństwo
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»