W średniowiecznych dziejach diecezji wrocławskiej znany był ostry zatarg kapituły katedralnej z wrocławską radą miejską, noszący w historiografii nazwę "wojny piwnej".
Na pozór drobny incydent stał się przyczyną wielkiego sporu, w który został wciągnięty legat papieski, metropolita gnieźnieński i król czeski.
Na Boże Narodzenie w 1380 r. książę Rupert legnicki przekazał w prezencie swojemu bratu księciu Henrykowi (dziekanowi kapituły) piwo świdnickie. Woźnica książęcy został zatrzymany koło Bramy Mikołajskiej we Wrocławiu i na polecenie rajców beczki z piwem zostały skonfiskowane. Powołano się na przepisy miejskie, zabraniające przywozu tego trunku. W tej sytuacji kapituła katedralna 8 stycznia 1381 r. nałożyła na Wrocław klątwę kościelną, zwaną interdyktem. Sprawa doszła do metropolity gnieźnieńskiego Janusza, który w piśmie do administratorów biskupstwa wrocławskiego radził zdjąć klątwę i pogodzić się z miastem, a cały incydent potraktować "po przyjacielsku".
Kapituła nie wzięła jednak pod uwagę rady arcybiskupa, więc rajcy o rozstrzygnięcie sporu poprosili króla czeskiego Wacława IV. Kiedy ten zjawił się we Wrocławiu, kapituła wraz z sądem kościelnym, na znak protestu, przeniosła się do Nysy. Obie strony starały się wykazać słuszność własnego postępowania. Wobec nieustępliwości kanoników król zastosował metodę siły i gwałtu. W połowie maja 1381 r. napadł na terytorium księcia Ludwika I brzeskiego, czyniąc wiele szkód, a 28 i 29 czerwca wojska czeskie spustoszyły majątki kościelne, domy kanoników, a nawet świątynie. W ten sposób wojna z "piwnej" zamieniła się w "popią", przybierając formę walki z duchowieństwem śląskim.
W całą sprawę wmieszał się legat papieski, biskup Tomasz Lucerii, który przybył do Wrocławia i 15 września 1381 r. zdjął interdykt z miasta. Następnie odbył wspólne posiedzenie z rajcami oraz przedstawicielami duchowieństwa. W toku dyskusji udało mu się przekonać niektórych członków kapituły, by pozostali we Wrocławiu i wydali kilka aktów po myśli władcy czeskiego. W Pradze doszło do zawarcia ugody z królem, uzupełnionej dokumentem wydanym we Wrocławiu. Zewnętrznym wyrazem porozumienia miało być obwarowanie Wyspy Tumskiej i wzniesienie tam zamku królewskiego. Miała to być budowla o dwóch wieżach, otoczona grubymi murami i fosą. Koszty inwestycji miała pokryć kapituła katedralna, która zdołała jednak przerzucić ten ciężar na króla. Być może dlatego właśnie nie doszło do zbudowania zamku, a biskup i kapituła uniknęli niebezpiecznego sąsiedztwa.
Król Wacław IV w ugodzie potwierdził Kościołowi śląskiemu przywileje i prawa własności. Kapituła natomiast zobowiązała się, iż nie odda mianowanemu przez Stolicę Apostolską biskupowi należnych mu majątków, dopóki nie złoży on królowi wymienionych w układzie obietnic. Ze swojej strony władca zobowiązał się bronić kapituły przed zbieraniem nadmiernych opłat przez papieskich kolektorów. Wreszcie, po myśli kapituły, załatwiono zatarg o piwo, zapewniając swobodny jego dowóz spoza Wrocławia na Ostrów Tumski, jednak bez prawa sprzedawania go mieszczanom lub obcym przybyszom.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...