Grają od dziesięciu lat. Zespół o najdłuższej nazwie w Polsce świętuje jubileusz i łamie sobie głowę. Nad słowem Bożym.
Wrocławska kapela „40 Synów i 30 Wnuków jeżdżących na 70 oślętach” ma talent do pisania wpadających w ucho piosenek. Od ich debiutu na scenie muzyków chrześcijan mija właśnie dekada. W eter poszły ich przeboje: „Łaska Twoja Panie” czy zaśpiewane z szybkością karabinu maszynowego „Jest takie miejsce na ziemi, którego nie ma na mapie”. Minęło dziesięć lat... Z neofickiego zapału pozostała ciężka orka i mozolne szukanie śladów Boga w codziennej szarzyźnie.
Na szczęście wrocławianie nie zatracili ważnych cech: zachwytu i pasji do grania. To widać, słychać i czuć. I w dalszym ciągu ich folkowym melodiom (lider grupy Robert Ruszczak, grał przez lata w zafascynowanej pieśnią ludową „Chudobie”) towarzyszą ciekawe, nieszablonowe teksty. W tytułowej piosence nagranej właśnie płyty popularne „Osiołki” śpiewają: „W jednym ciele razem lew, baranek, nędzarz i król / Mogę w twarz nie spojrzeć Mu, On nie odmówi obmycia mych nóg. Głowę sobie łamię na pół / Nie rozumiem Twoich słów”.
Bóg paradoksów. To o Nim śpiewają od dziesięciu lat. Na koncercie galowym Festiwalu Stróżów Poranka 18 października w Chorzowskim Centrum Kultury zespół świętował będzie swój jubileusz. Zaprosił na tę muzyczną imprezę gości: Violę Brzezińską, Chudobę, Trąbki Jerycha i rapera Miru. Idę. Dlaczego? Bo największym atutem kapeli są koncerty. Materiał z płyt znakomicie sprawdza się w graniu „na żywca”. *** 40 / 30 / 70 - "Głowa na pół"; Culturarte; 2009.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.