Jedyna w Europie zachowana w całości osada fabryczna z XIX wieku zmienia swoje oblicze. Żyrardów z jednej strony pięknieje, z drugiej - straszy.
Mieści się w samej fabryce i można w nim kupić m.in. ubrania z lnu dla pani i pana, pościel, obrusy. Aranżacje nakryć stołowych wykonała znana restauratorka Magda Gessler. Sklep nawiązuje wystrojem do XIX wieku, ale wybiegające w wiek XXI ceny szybko sprowadzają klientów na ziemię. Istnieje szansa, że w pobliżu „Wokulskiego” powstanie Centrum Produkcji Filmowej i Telewizyjnej. Jeśli się uda, to do miasteczka filmowego w Żyrardowie codziennie będą zjeżdżać gwiazdy polskiego filmu. Czyżby miał tu powstać nasz krajowy Hollywood? Nawet jeśli nie powstanie, to pewna część Żyrardowa dzięki loftom już i tak zyskała swój smak. Zapach świeżo mielonej kawy i drogich perfum na ulicach przychodzi wraz z elitami.
Domorosłe projektantki
– Zrobiłam w końcu prowizorkę WC w mieszkaniu, ale ciągle mi wybija – mówi Małgorzata z „czerwoniaka”. – Lofty? Daj mi pan spokój, burżujów do miasta nasprowadzali! – denerwuje się.
– W loftach zamieszkają ludzie nowocześni, twórczy – wylicza Robert Dudkiewicz z Green Development. – Wierzymy, że założą w Żyrardowie firmy, dadzą ludziom pracę. Miasto zmieni oblicze na bardziej nowoczesne. Solidny lifting na pewno się przyda. Gruntownego remontu wymagają zarówno „czerwoniaki”, jak i sąsiadujące z nimi kamienice, które nie zostały wpisane na listę zabytków. Ponad 100 lat temu czas się zatrzymał na ulicy Pięknej, Jasnej, Narutowicza i na wielu innych po drugiej stronie fabryki. Ten „Stary Świat” nie nadąża. Mieszkający tam ludzie nie są wymagający i wcale nie marzą o wyszukanej rewitalizacji. Dla nich lofty to to samo, co szklane domy u Żeromskiego czy McDonald’s na Księżycu. – Chciałbym mieć toaletę w mieszkaniu, a nie jeden wychodek na korytarzu, z którego korzysta kilka rodzin – marzy Marek z Pięknej.
Sąsiadka Marka Ela Bininda mogłaby zostać projektantką loftów, bo rozwiązania architektoniczne, które zaprowadziła w swoim mieszkaniu, nie odbiegają od tych z Nowego Świata. Sama zrobiła łazienkę w pokoju gościnnym. W wydzielonym kąciku jest sedes i brodzik. Podczas kąpieli nie można chlapać, bo spróchniałe ściany łapią każdą kroplę wody, a pleśń wytępić to nie lada wyzwanie. Elżbieta w drugim pokoju, chyba jako jedyna w kamienicy, ma piec do centralnego ogrzewania. Pozostali korzystają z tak zwanych „trocinioków” albo z pieców, które rozdawała spółdzielnia.
Ilona Cieślak
z ul. Jasnej również została projektantką – na razie mieszkania, które wynajmuje od miasta. 24-metrowe lokum w kamieniczce na parterze nie jest szczytem jej marzeń. – Moje dzieci nie musiały wychodzić do piaskownicy, bo miały ją w mieszkaniu – mówi Ilona. – Podłoga była tak zrujnowana, że zamiast desek i wylewki był piasek. Podłogę zrobiłam, ale nadal wychodzą chmary prusaków. I tak mam szczęście, na pierwszym piętrze w zeszłym roku grasowały szczury – dodaje. – Rzeczywiście w centrum miasta znajduje się wiele budynków komunalnych, wymagających kapitalnych remontów i modernizacji – mówi prezydent miasta Andrzej Wilk. Zapewnia, że miasto w najbliższych latach wybuduje nowy budynek, w którym zamieszkają najemcy starych czynszówek. Czy to jednak wystarczy? – Staramy się też o dofinansowanie ze środków unijnych dużego projektu, w którego ramach przewidujemy kompleksową rewitalizację dwóch kwartałów mieszkaniowych na terenie zabytkowej osady fabrycznej. Jestem przekonany, że mniej więcej za 5 lat mieszkańcy zauważą poprawę wizerunku mieszkaniowej dzielnicy w centrum miasta – dodaje Wilk.
Marzenia się spełniają
Żyrardowska osada pretenduje do wpisania na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, bo zachowała się niemal w niezmienionym kształcie i nie stała się skansenem, ale wciąż żyją w niej ludzie. – Lofty mają swoją duszę i to one wybierają przyszłych mieszkańców – zauważa na koniec Robert Dudkiewicz. – Dbamy o każdy szczegół i dużo u nas oryginalnych rozwiązań. Na każdym kroku pozostawiamy ślad po fabryce – a to zawór hydrauliczny, wmontowany na ozdobę w ścianę, a to stare drzwi, okute blachą – opowiada. Swoją duszę mają także rozwalające się kamienice przy ul. Pięknej, Jasnej, Kilińskiego oraz czerwone domy na ul. Narutowicza i zdaje się, że one też wybierają przyszłych mieszkańców. Różnica polega na tym, że tym pierwszym spełniają się marzenia o życiu jak u amerykańskich gwiazd, a ci drudzy muszą jeszcze marzyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...