Tytuł prymasa znów, jak w poprzednim tysiącu lat, jest związany z najważniejszym kościołem w Polsce. Kościołem, który w zaskakujący sposób dzieli losy państwa nad Wisłą: pięknieje zawsze w chwilach chwały Rzeczpospolitej, a popada w ruinę w dniach polskiej klęski.
Złodzieje przetopili bezcenny zabytek. Uzyskali z niego 38,5 kg srebra. Przetopili go w brudnych doniczkach, więc gdy wpadli w ręce milicji, trzeba było odzyskane srebro kilka razy poddawać procesowi oczyszczania. Zniszczone rzeźby zrekonstruowano z tego samego srebra, a potem zmontowano z oryginalnym korpusem św. Wojciecha. Dzisiaj święty znów wygląda, jakby wstawał ze snu. Jedną rękę opiera o Ewangeliarz, a drugą ściska krzyż pastorału.
Ta konfesja jest dumą nowego prymasa, arcybiskupa gnieźnieńskiego Henryka Muszyńskiego. – Z tyłu konfesji wisi taka ikona: święty Wojciech jako patron jednoczącego się Kościoła – mówi „Gościowi” ksiądz prymas. – To święty sprzed podziału Kościoła, on był kiedyś w Mszale Kościoła wschodniego. On nas łączy – mówi z pasją. Opowiada, że na tej ikonie, która szczególnie do niego przemawia, św. Wojciech ma tylko Ewangelię i krzyż. – Wojciech zrezygnował z władzy świeckiej i zapłacił za to śmiercią. Dzisiaj, tak jak on, nawracamy tylko prawdą Ewangelii – mówi prymas Muszyński. – Święty Wojciech był w Polsce tylko tranzytem, najwyżej przez miesiąc. A dzięki wierze w Zmartwychwstanie żyje z nami od tysiąca lat – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.