Sacré-Coeur po białostocku

W takiej ilości bieli można się poczuć bardziej zabrudzonym niż zwykle. Poczuć, że pomiędzy niebem i ziemią jest przestrzeń dla grzesznika. Kto wie, czy to nie był zamysł twórców kościoła św. Rocha w Białymstoku.

Centrum Białegostoku. Przełom września i października wydaje się tutaj zdecydowanie chłodniejszy niż w innych rejonach Polski. Miasto tętni swoim życiem, mieszkańcy przebiegają przez ulice jak wszędzie indziej, robotnicy tną na kawałki drzewo wyrwane z korzeniami podczas ostatnich nawałnic, otwierają się sklepy. Ponad to wszystko wyrasta strzelista wieża kościoła. Biała, ażurowa, zwieńczona nie krzyżem, lecz figurą Matki Bożej z księżycem pod stopami. To jeden z najciekawszych polskich kościołów. Podobno też jedna z najbardziej oryginalnych budowli pierwszej połowy XX wieku na świecie. Kościół pod wezwaniem św. Rocha. Wszystko tu jest bardzo białe. I bardzo wysokie. I jest jeszcze dużo schodów, które – zwłaszcza zimą – mogłyby spędzać sen z oczu proboszcza i co starszych parafian. Ale działa przecież winda, i to ta sama, której używano w czasie pobytu Jana Pawła II w Białymstoku. Schody, bijąca po oczach biel i winda... skojarzenie z paryskim Sacré-Coeur nasuwa się automatycznie. Historia kościoła też nie należy do nudnych.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości