W opactwie oo. benedyktynów w Tyńcu odbył się wernisaż wystawy "Różnica" autorstwa Jacka Hajnosa OP.
Na projekt składa się 77 portretów i historii osób bezdomnych, poprzez które autor zaprasza widzów, by odkryć podobieństwo i niszczyć tytułową różnicę, która jest bardzo powierzchowna, bierze się z utartych schematów i strachu wobec tej grupy społecznej. Na wystawie można oglądać 1/3 prac.
Jak wyjaśnia Jacek Hajnos, pomysł na projekt zrodził się podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, w trakcie rekolekcji. - Pojawiło się we mnie pragnienie, by portretować tylko tych, od których ludzie odwracają wzrok. Na tych samych rekolekcjach odbyło się spotkanie z ks. Toszą z Domu Betlejem i z bezdomnymi, którzy opowiedzieli swoje świadectwo. To był dla mnie znak, że to pragnienie jest prawdziwe, więc zaryzykowałem: zamieszkałem tam trzy tygodnie, siedziałem trochę na ulicy, potem zapraszałem bezdomnych do siebie - powiedział dominikanin. Przez pięć lat przebywał z potrzebującymi, poznawał ich historie i powody, przez które znaleźli się na ulicy.
Bezdomni to nie tylko ci bez dachu nad głową. Są wśród nich również bezdomni mentalnie - mają gdzie mieszkać, wiodą pozorne szczęśliwe życie, ale czują się bardzo samotni. Są pozbawieni najbardziej podstawowej funkcji domu, jaką jest "oikos" - dom relacji. - Największym odkryciem po pięciu latach jest to, że bezdomność dotyka relacji. Dom to nie ściany, tylko ludzie. Na początku każdej z tych historii pojawiała się skaza na poziomie relacji; trudności w domu, rozwody, trudna relacja z Panem Bogiem, choroba i śmierć bliskich. To one w późniejszym czasie wpływały na kolejne decyzje, czyli etapy bezdomności domowej, które doprowadzały do wyjścia na ulicę - tłumaczy autor. O tym, że bezdomność to brak relacji, świadczy przykład człowieka, który po zaprzestaniu picia alkoholu i uzyskaniu domu socjalnego po ok. dwóch latach wrócił na ulicę, gdyż nie miał dla kogo się starać i żyć.
- Jeśli chcemy pomóc jakiejkolwiek osobie, a osobie bezdomnej szczególnie, to trzeba zbudować z nią relację. By poznać realne potrzeby danej osoby, musimy ją poznać. Inaczej nie jesteśmy w stanie odkryć, czego potrzebuje: może teraz potrzebuje terapii, domu materialnego, albo kogoś, z kim może dwa razy w tygodniu porozmawiać, opowiedzieć o swoich emocjach czy trudnych sprawach. To poznanie się powoduje, że stajemy się lustrem wobec siebie nawzajem - radzi J. Hajnos.
Wystarczą proste gesty: zainteresowanie się osobą, zapytanie o imię i co dzieje się w jej życiu. Dominikanin wspomniał też o sytuacji, w której odmówił mężczyźnie pożyczenia pieniędzy na piwo i zapytał go o imię. Mariusza zamurowało i rozpłakał się, gdyż od 10 lat nikt nie zapytał go o imię. - Drobne gesty mogą sprawić, że ten człowiek może na twoich oczach nawet zmartwychwstać i uwierzyć w siebie przez chwilę. Oni nie wierzą, że może być inaczej. To już jest taki etap degradacji wiary i nadziei, że dla nich ważniejsze niż wsparcie finansowe jest towarzystwo drugiej osoby - podkreśla.
Materiały użyte do stworzenia prac to odrzucone przedmioty - kartony znalezione na śmietniku, długopisy, zużyte pędzle i ołówki. Jeden z portretów był zrobiony na krajalnicy do mięsa. To pokazuje, że z mniej szlachetnych materiałów można stworzyć coś szlachetnego w postaci portretów.
Wystawie towarzyszy książka pod takim samym tytułem, w której znajdują się wszystkie portrety i historie. Dochód z jej sprzedaży przeznaczony jest na działalność Wspólnoty Betlejem, która skutecznie z bezdomnością.
Organizatorem wystawy są Fundacja "Chronić Dobro" oraz Wspólnota Twórców Chrześcijańskich "Vera Icon". Ekspozycję można oglądać do 30 listopada. Wstęp wolny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.