Piąty maja jest dla Meksykanów dniem równie ważnym, jak wspomnienie św. Patryka dla Irlandczyków. To prawdziwe święto ich historii, tożsamości, muzyki, kultury i... kuchni.
Analogii w sposobie fetowania meksykańskiego Cinco de Mayo i irlandzkiego Saint Patrick's Day dopatrzył się swego czasu Craig Ferguson – aktor i dziennikarz prowadzący program The Late Late Show, emitowany w amerykańskiej stacji CBS.
Rzeczywiście, barwne festyny i imprezy, w czasie których królują meksykańska kuchnia i muzyka, do złudzenia przypominają radosne pochody Irlandczyków, manifestujących swą tożsamość 17 marca każdego roku. O ile jednak wszyscy słyszeliśmy o świętym Patryku, o tyle mało kto z nas wie, co upamiętnia Cinco de Mayo. Zacznijmy więc od samej nazwy święta.
Cinco de Mayo to w dosłownym tłumaczeniu „piąty maja”. Co jest tak szczególnego w tym piątym dniu piątego miesiąca roku, że mieszkańcy Meksyku zdecydowali się na tak huczne jego obchody?
Początków szukać należy w połowie XIX wieku, kiedy w Meksyku trwała wojna domowa. Ówczesny cesarz francuski, Napoleon III, wysłał do Meksyku swoje wojska, które podczas zbrojnej interwencji miały osadzić na tamtejszym tronie arcyksięcia Maksymiliana Ferdynanda Józefa z Habsburgów – brata cesarza Franciszka Józefa. Dzięki temu południowy sąsiad USA mógłby być czymś na kształt kolejnej francuskiej, zamorskiej kolonii. Tego pomysłu nie udało się jednak Napoleonowi wprowadzić w życie.
Francuzi przegrali niezwykle ważną bitwę pod Pueblą, zaś sam Maksymilian I został stracony. Starcie pod Pueblą – a precyzyjniej: pod miastem Puebla, leżącym w stanie o takiej samej nazwie – miało miejsce 5 maja 1862 roku. Od tego czasu mieszkańcy stanu oraz latynoscy imigranci w USA, co roku świętują tamto pamiętne zwycięstwo.
Cinco de Mayo obchodzone jest w iście amerykańskim stylu. W licznych paradach biorą udział tłumy uczestników i gapiów. Patriotyczne przemowy, historyczne odczyty i muzealne ekspozycje, mieszają się z koncertami, tanecznymi zabawami i piknikami podczas których spróbować można specjałów meksykańskiej kuchni.
Warto także zaznaczyć, iż współczesne obchody święta mają coraz częściej wymiar polityczny. 5 V jest bowiem dla amerykańskich prezydentów nie tylko dniem, w którym wypada złożyć życzenia latynoskim imigrantom, ale też np. okazją do spotkań z meksykańskimi ambasadorami i doradcami, specjalizującymi się w polityce zagranicznej.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.