Pogrzeb znanego artysty krakowskiego odbędzie się dziś w rodzinnym Sędziszowie Małopolskim. Twórca zmarł 6 lutego w podkrakowskim Czernichowie w wieku 57 lat.
Jego malarstwo było nowoczesne w formie, lecz przy tym silnie zakorzenione w tradycji, nieszokujące brzydotą i pokracznością. "Być może zwiastuje nadejście nowej epoki i nowej sztuki, która - jak ktoś celnie zauważył - będzie pogłębiona duchowo" - napisał Jan Kazimierz Kapera z Nowego Jorku, miłośnik i niestrudzony propagator dzieł M. Świdra. Ten wykształcony w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych malarz, będący m.in. uczniem Zbysława Maciejewskiego, kroczył po śladach dawnych mistrzów, tworząc oryginalne dzieła łączące harmonijnie piękno przedstawienia, solidne rzemiosło wykonania z przesłaniem duchowym.
- Jeśli mógłbym w kilku słowach opisać freski Michała, to byłyby to: powaga, delikatność, odwaga i wiara - stwierdził na wieść o śmierci artysty bliski przyjaciel zmarłego Janusz Kotański, poeta, historyk, dyplomata, ambasador Rzeczypospolitej przy Stolicy Apostolskiej. Wspomniał o freskach, gdyż zetknięcie się we Włoszech z tą niełatwą sztuką malowania na mokrym tynku spowodowało przełom w twórczości M. Świdra, stając się dla niego szkołą rzemiosła i pokory. Świadectwem tych poszukiwań artystycznych i duchowych jest dzieło "Narodziny Marii", wykonane w 1994 r. techniką freskową na ścianie refektarza plebanii w Płokach koło Trzebini.
Artysta malował jednak głównie obrazy sztalugowe. Tworzył powoli, zaszyty w swojej czernichowskiej pracowni, nie uczestnicząc w salonowym "targowisku próżności", nie oczekując wyróżnień i orderów. Miłośnicy jego twórczości, pragnący kupić obraz, musieli czekać w kolejce nań niekiedy kilka lat. Paradoksalnie, wśród jego obrazów było niewiele dzieł odwołujących się wprost do tematyki religijnej, takich jak choćby "Św. Franciszek - kazanie do ptaków". Przeważały malowidła pełne łacińskich napisów i symboli, z postaciami o kamiennych, "niewidzących", na wpół martwych oczach i "Ermellino" - gronostajem, który stało się "herbowym" zwierzęciem artysty. Były jednak świadectwem nie tylko rzemieślniczego, ale i duchowego podejścia malarza do twórczości. Obrazy miały być nie tylko doskonałe formalnie, lecz także "pomnażać Dobro i uwrażliwiać nas na nie". "Cały czas zdaję sobie sprawę, że jestem umieszczony w pewnym porządku stworzenia, więc gdy zaczynam malować, to nie mogę powiedzieć, że nieważne, co namaluję; że mi wszystko wolno" - wyznał niegdyś w rozmowie z krakowskim GN.
Jego obrazy można było oglądać w krakowskiej galerii "Kersten", reprodukcje niektórych zdobią zaś tomiki wierszy poetów Leszka Długosza, Janusza Kotańskiego i Wojciecha Wencla, z którymi był związany głęboką przyjaźnią duchową. "Był dla mnie jak starszy brat" - napisał W. Wencel po śmierci M. Świdra. "Był człowiekiem wyjątkowej szlachetności, w życiu i twórczości kierującym się najwyższymi kryteriami Prawdy i Piękna" - dodał L. Długosz.
Msza św. za duszę artysty zostanie odprawiona także 13 lutego w bazylice św. Piotra w Rzymie. Trwają również starania o pośmiertne uhonorowanie go Medalem Zasłużony Kulturze "Gloria Artis".
Archiwum Michała Świdra Fresk "Narodziny Marii" (1994), namalowany na ścianie refektarza plebanii w Płokach koło Trzebini, był wyrazem duchowych i artystycznych poszukiwań twórcy
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...