– Łeee! Znów w tym Krakowie jakąś tablicę odsłaniają – wybrzydzał 14 czerwca na krakowskim Rynku Głównym jakiś przyjezdny – widać – jegomość. Tymczasem na ścianie kamienicy Kromerowskiej przy Rynku Głównym 23 upamiętniano nie byle co, bo istnienie przez 400 lat w tym samym miejscu księgarni.
W 1610 r. koloński kupiec-bibliopola Franciszek Jakub Mercenich, po przyjęciu obywatelstwa krakowskiego, ulokował tu – jak podają stare dokumenty – „sklep na ulicę otworzysty, w którym księgi przedaje”. I książki pozostały w tym miejscu do dziś, choć księgarze się zmieniali.
Dla profesorów i studentów
– Gdy w latach 70. ubiegłego już wieku przyjechałem na studia polonistyczne do Krakowa, nie było dnia, abym nie wchodził tu po kamiennych schodkach w poszukiwaniu ciekawych książek – mówi Włodzimierz Jurasz, dziennikarz „Dziennika Polskiego”. – Księgarnia należała wprawdzie do państwowego „Domu Książki”, ale przez pamięć o dawniejszych właścicielach, którym zabrano ją zaledwie 20 lat wcześniej, krakowianie wciąż mówili, że idą „do Gebethnera”.
I teraz często się tak powiada, choć od 1998 r. księgarnia należy do katowickiej firmy Matras. Bo czas od 1875 r., gdy księgarniękupił Gustaw Gebethner (tworzący wraz z Augustem Wolfem znaną warszawską spółkę księgarską i wydawniczą) był złotym czasem dla handlu książkami.
W poszukiwaniu potrzebnych wydawnictw schodzili się tu szacowni klienci. „Była to elita ówczesnego życia umysłowego Krakowa. Nader ożywione były w księgarni popołudnia i wieczory. Przeglądając nowości krajowe i zagraniczne, spotykali się tutaj naukowcy i pisarze, humaniści i przyrodnicy, młodzi i starzy. Często bywał sekretarz generalny Akademii Umiejętności – Bolesław Ulanowski, rektor i tłumacz Sofoklesa – Kazimierz Morawski, którego poszczególne tomy »Historii literatury rzymskiej« rozpoczęły się wtedy ukazywać. Przychodził redaktor »Czasu« Rudolf Starzewski, historyk Krakowa Adam Chmiel, Władysław Prokesch z »Nowej Reformy«, redaktor »Krytyki« Wilhelm Feldman, powieściopisarz Artur Gruszecki z nieodłącznym towarzyszem Józefem Filipowskim, dyrektorem Drukarni Uniwersyteckiej, i wielu, wielu innych” – wspominał dr Aleksander Słapa, dyrektor księgarni Gebethnera w latach 1918–1950.
Nowocześnie i staroświecko
Dzisiaj „sklep” przy Rynku Głównym 23 jest nadal „otworzysty” i ludzi w nim pełno. – Ja przychodzę tu od lat 80. – mówi znany krakowski historyk prof. Aleksander Krawczuk. Nie brakuje jednak i młodych, których przyciąga połączenie nowocześnie zarządzanej, skomputeryzowanej księgarni z jej staroświeckim wystrojem (szafy i regały pochodzą z 1943 r.).
– Lubię tu przychodzić, bo urządzają spotkania z pisarzami (widziałem kiedyś Stanisława Lema, Carlosa Fuentesa i Clive’a Cusslera). No i wiem, że stojąca za księgarską ladą wysoka, ciemnowłosa pani o pięknych, szerokich brwiach, pytana o potrzebną mi książkę, wskaże ją bezbłędnie na półce wśród kilkudziesięciu tysięcy innych – mówi student Mirosław Wyrzykowski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...