Istnieje takie wierzenie, a raczej może jakaś legenda, że sąd Boga nad artystami będzie sądem szczególnym. Bo to inni ludzie.
Na przykład człowiek czynu stanie na Sądzie Ostatecznym pośrodku między swoimi czynami i Bóg będzie go sądził z jego uczynków. A zaś myśliciel, człowiek nauki, stanie na Sądzie Ostatecznym pomiędzy swoimi myślami i odkryciami, i Bóg będzie go sądził z jego myśli. Natomiast artysta stanie przed Bogiem sam. Wszystkie bowiem jego dzieła zostaną na ziemi. Dzieło artysty jest jakby znakiem przy drodze, drogowskazem do miasta prowadzącym. Kto znalazł się w mieście, ten nie potrzebuje drogowskazu. Drogowskazu potrzebują ci, co błądzą. Artyści, wielcy budowniczowie drogowskazów, staną więc przed Bogiem na Sądzie Ostatecznym ubodzy, nadzy, bez wielkich czynów, bez wielkich naukowych myśli. I kto wtedy za artystami przemówi?
Podobną myśl – wydaje mi się – wyraża słynne, znane opowiadanie Kazimierza Przerwy-Tetmajera O Zwyrtałowi muzyce. Kogo miał Tetmajer na myśli, kiedy pisał swoje opowiadanie? Może siebie samego, a może miał na myśli Sabałę? Nie było dobrze niebu z artystą i artyście nie było dobrze z niebem. Coś trzeba było z tym artystą zrobić. Więc wrócił artysta na ziemię – w góry, w Tatry. Wrócił tam, gdzie był ludziom potrzebny, a ludzie jemu. Mówił, wracając w góry:
„E, moji ślicni, piékni, jo i tam niebo nojdem! Beem se hodziéł po lasak, po dolinak, grajęcy. Beem strzóg, coby starodawne nuty nie wymarły. Siednie hłopok z gęślami przi owcak – zagrom mu cichućko za turnie. Zaśpiéwo dziéwce za krowami w upłazie – pomogem jéj. Pudom starzy gazdowie w las, drzewo ścinać, zabrzęcem im za usami, jako ojcowie grawali.
A nie bedzie nikogo, to bedzie woda po potokak, bedom stawy zamarźnione, ka wiater gwizdo lodami, bedzie las, mnie sie hań nie ukotwi (…). Mnie hań niebo, ka i serce!”.
Moi drodzy! Spotykamy się dziś na tej modlitwie, aby wspomnieć ludzi, szczególnie artystów, a wśród nich, w rocznicę jego śmierci, wspomnieć także Sabałę, naszego podhalańskiego artystę, patriarchę podhalańskich artystów.
Stanął Sabała przed Sądem Boskim. Jakie uczynki za nim przemówią? Jakie wielkie nauki? Sabała był człowiekiem wierzącym. Ale wiara jego była trochę inna niż wiara reszty zakopiańskich parafian. Sabała był człowiekiem pobożnym. Pobożnym na swój sposób – i więcej w tej pobożności było może tego „swojego sposobu”, jak pobożności powszechnie obowiązującej. Pewnie był Sabała pracowity, ale bodaj to z taką pracowitością! Wiedziała coś o tym jego ślubna małżonka… Powiedział raz o sobie tak: „Od małego miołek chętke do strzylanio”.To to wej! O tej chętce na Sądzie Boskim lepiej milczeć!
Ale Sabała był artystą. Pozostawił po sobie dzieło, którym ciągle jeszcze żyjemy. On jest pośród nas, tu, na ziemi, między nami. Sabała był jakby tym mostem, po którym ludzie dochodzili prawdy gór. Są ludzie, co mają oczy ku widzeniu, a nie widzą, i mają uszy ku słyszeniu, a nie słyszą. Ludziom takim trzeba otworzyć oczy, otworzyć uszy. I to jest właśnie zadaniem artysty: otwierać oczy i uszy! Artysta dokonuje jakby drugiego stworzenia świata. Bóg stworzył świat dla siebie, a artysta stwarza świat dla ludzi, dla nas. Artysta pokazuje prawdę świata, bez artysty ludzie chodziliby po świecie jak we śnie. Głodni – nic, tylko by chleba szukali. Spragnieni – wypatrywaliby wody. Zmęczeni – czekaliby, kiedy usną, kiedy odpoczną. I zawsze byliby w strachu, zawsze w pośpiechu i zawsze byliby tam, gdzie nie trzeba. Artysta każe ludziom przystanąć, zadziwić się światu, zadumać, zachwycić, zapłakać nad cudzym nieszczęściem, uradować się cudzym szczęściem – myśleć nie tylko o sobie.
Sztuka, moi drodzy, to jest pierwsza szkoła prawdy. Bóg stworzył świat, jego prawdę, ale artysta robi z tego świata i z tej prawdy dar dla ludzi. Krząta się koło tego, żeby ta prawda i ten Boski świat trafiły w oko i w ucho ludzkie, a przez oko i przez ucho – do serca.
I Sabała był jednym z tych, którzy stworzyli dla nas nasze góry. Góry są takie, jak je opisuje Sabałowa nuta. Rzeźba gór jest taka, jak ją wyrzeźbiło Sabałowe słowo. Dzięki Sabale wiemy: góry mają duszę! W tych skałach, w tych przepaściach jest dusza. A o duszy opowiada legenda gór. I Sabała odkrył tę duszę, był twórcą tej legendy. Budował Sabała znaki przy drodze. A znakami tymi chodzą ludzie do gór, a góry chodzą do ludzi. My do nich, a one do nas.
Artyści, moi drodzy, to także wielcy czciciele piękna. Jeśli mówią o prawdzie, to zawsze w osnowie piękna. Artyści żyją przez piękno i umierają przez piękno. Z piękna bierze się siła tych znaków, które stawiają artyści. A czymże jest piękno? Na to pytanie nikt jeszcze nie odpowiedział. Ale wiadomo jedno: ono jest jak światło, które do nas przychodzi z drugiej strony świata. Bo na tym świecie wszystko przemija – i wiosna, i młodość, i woda w potoku. Ale piękno wiosny i piękno młodości, i piękno potoków nie przemija, bo je potrafi uwiecznić artysta. Dzięki artyście jest ono wiekuiste. Bo na tym świecie wszystko tak jest i tak istnieje, że człowiek się pyta, po co jest: a po co to, a po co tamto? Ale kiedy staniesz człowieku przed tym, co piękne, nie pytasz „po co?”. Już wiesz. Już wiesz, po co. Bo w samym pięknie jest to napisane, po co. Jest po to, żeby zachwycało, żeby podnosiło duszę człowieka, żeby ze zwykłych zjadaczy chleba aniołów czyniło.
Bo na tym świecie, drodzy moi, wszystko jest do czegoś przywiązane: woda do brzegu rzeki, a drzewo do ziemi, a człowiek do swojej roboty, do swojego obowiązku. A czasem także jest przywiązany do swojego strachu. I nic nie jest wolne. Choćby chciało być wolne, to nie jest. Ale piękno jest wolne. Ono jest wolne, nie przywiązane do niczego, jest wiekuiste. I dlatego, kiedy człowiek pięknem się nakarmi, to mu skrzydła do duszy przyrastają. I czuje w duszy swojej wolność. Znaki, które buduje artysta, prowadzą na drugą stronę świata: tam, gdzie wszystko jest wiekuiste, tam, gdzie wszystko jest dobre, gdzie wszystko jest wolne. Ale to są tylko znaki. I kiedy się zacznie ten wiekuisty świat, kiedy się już ten próg świata przekroczy, to znaki muszą pozostać tu, na tej ziemi. Żeby tu były potrzebne.
I dlatego to całkiem możliwe, że stało się tak, jak mówi przytoczona przeze mnie na początku legenda: że stanął Sabała przed Boskim Sądem sam, nagi, jak ta sierota. A wszystkie jego najważniejsze rzeczy, najpiękniejsze nuty i słowa pozostały pomiędzy nami, tu, jako te znaki do świata wiekuistego. I dlatego kto dziś przemówi za Sabałą? Kto dziś przemówi za tymi artystami, budowniczymi znaków, którzy na tym cmentarzu spoczywają? Mamy przemówić my – my, którzy te znaki czytamy. Mamy przemówić my w modlitwie za nich.
A modlitwa nasza będzie wyglądać mniej więcej tak: Panie Jezu Miłosierny, kie razu jednego źli ludzie przywiedli do Cie grzysnom niewiaste, toś im pedzioł tak: „Fto z wos jest bez grzechu, niek piersy kamień rzuci”. I nie znaloz sie nikt, coby rzucił. Jedni moze ze strachu, a inksi z miłosierdzia. A Tyś, Panie Jezu, nie chcioł być mniej miłosiernym jako ludzie. A nawet chciołeś być więcej miłosierny. I uwolniłeś grzyśnice od złyk ludzi. My dziś tu świadcymy za Sabałom. Świadcymy za nasymi artystami. Sabała był, jaki był. Oni byli, jacy byli. Ostawili po sobie znaki do wiekuistości. Góry, ftore Tyś stworzył na świecie, óni stworzyli w nasej dusy. Muzykom swojom doł nom Sabała przecuć to, co wiekuiste. Twoim był artystom. Bądź miłosierny dlo niego. Bądź miłosierny dlo artystów, bo ik bogactwo świadcy o Tobie pośród nos. Ulituj sie nad nami, bo i my – co tu duzo godać – od małego momy chętke do strzylanio… I takik jak Sabała jesce nom poślij, coby my mieli ocy ku widzeniu i usy ku słuchaniu. I coby my nie błądzili idęcy tam, ka Twoje Światło Wiekuiste świeci. Amen.
*
Powyższy tekst ks. Józefa Tischnera jest kazaniem wygłoszonym 5 grudnia 1989 r. w kościółku na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. Opublikowane zostało ono w książce "Mądrość człowieka gór", która ukazała się nakładem wydawnictwa ZNAK.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...