Z cyklu: Co warto przeczytać?
Jeśli obecnie brakuje Wam dawki dobrego humoru i włączacie się w akcję #zostańwdomu, to polecam trzy książki: "Pan raczy żartować, Panie Feynman" Richarda P. Feynmana, "Frywolitki" Małgorzaty Musierowicz i "Trzech panów w łódce nie licząc psa" Jeromego K. Jeromego. Śmiech gwarantowany.
Najzabawniejszą autobiografię samego pana Feynmana "Pan raczy żartować, Panie Feynman" czytałam już jakiś czas temu, ale i tak jak o niej myślę muszę się uśmiechnąć i chyba do niej wrócę. Sama okładka książki zachęca do sięgnięcia. Feynman uśmiecha się z niej do nas, jakby już usłyszał dobry kawał. Książka choć ma ponad 400 stron wciąga od pierwszej i człowiek nawet nie zauważy jak jest na 200. Ilość anegdot i przygód głównego bohatera i autora bawi od pierwszych stron.
Aż nie chce się wierzyć, że przeżył je jeden człowiek! Coś pięknego - cytując samego Feynmana. Nawet tytuły rozdziałów bawią, a przy okazji skłaniają do zgłębienia ich treści.
Mnie chyba do końca życia będzie bawić jego przygoda w bibliotece. Feynman chodził na zajęcia nie do końca związane ze swoim kierunkiem. Miał do wygłoszenia referat na temat badań Adriana i Bronka, którzy badali impulsy nerwowe i eksperymentowali na kotach. Zdał sobie sprawę, że nie wie, gdzie znajdują się, wymieniane przez powyższych, mięśnie u kota. Postanowił więc pójść do biblioteki i poprosić o... mapę kota. Przerażona bibliotekarka odpowiedziała:
"Chyba ma pan na myśli tablicę anatomiczną! - Po uczelni zaczęły krążyć plotki o jakimś tępaku z biiologii, który szukał mapy kota".
O "Frywolitkach" pisałam jakiś czas temu, ale o książkach pani Musierowicz warto wspominać, co jakiś czas, bo są jak miód na serce. Bawią, uczą i mają w sobie wiele ciepła. To książka o książkach, ale także o samej autorce, bohaterach jej książek i innych autorach. Dowiemy się wielu ciekawych rzeczy, a przy okazji łzy popłyną nam ze śmiechu.
To encyklopedia, która encyklopedii nie przypomina. Nie ma tu suchych haseł. To kopalnia wiedzy okraszona humorem. Znajdziemy tu także listy od czytelników i odpowiedzi na nie. Myślę, że nie jeden z nas na nowo odkryje swoich ulubionych pisarzy albo sięgnie po tych, którzy do tej pory go nie przekonali. Podoba mi się np. przytoczenie ostatniego zdania z "Autobiografii" Agathy Christie.
"Dziecko mówi: Dziękuję Ci, Boże, za dobrą kolację. Co tu powiedzieć, kiedy ma się 75 lat? Dzięki Ci, Boże, za moje dobre życie, za tyle miłości, która stała się moim udziałem".
Na koniec "Trzech panów w łódce nie licząc psa", książki jeszcze nie skończyłam, ale od pierwszej strony gwarantuje Wam śmiech. Nawet krótkie streszczenia rozdziałów wywołują uśmiech.
Na dzień dobry spotykamy trzech hipochondryków. Każdy z nich próbuje przekonać pozostałych, że jest najbardziej chory z całej trójki. Nasz bezimienny narrator opowiada, jak pewnego dnia wybrał się do Muzeum Brytyjskiego, by dowiedzieć się czegoś o drobnej przypadłości. Chodziło prawdopodobnie o katar sienny. Wypożyczył książkę i pogrążył się w lekturze całości... co oczywiście przyczyniło się do odkrycie, że cierpi na wszystko z wyjątkiem puchliny kolan. Niezwłocznie postanowił się udać do znajomego lekarza, który przepisał mu dość osobliwą receptę, która w osłupienie wprawiła nawet samego aptekarza.
Kolejne rozdziały przynoszą kolejne okraszone humorem przygody George'a, Williama Samuela Harrisa, narratora i Montmorency'ego, to jest psa.
"Pan raczy żartować, Panie Feynman" Richard P. Feynman, Wyd. Znak, Kraków 2018
"Frywolitki, czyli ostatnio przeczytałam książkę!!!" Małgorzata Musierowicz, Wyd. Akapit Press
"Trzech panów w łódce nie licząc psa" Jerome K. Jerome,Wyd. Vesper, Poznań 2007
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...