Zamek w Baranowie Sandomierskim, rytwiańska pustelnia to miejsca, które zachwyciły realizatorów „Czarnych chmur”. Po latach Leonard Pietraszak wspomina urocze zakątki i zabytki Sandomierszczyzny.
Film kilku pokoleń
„Czarne chmury” to jeden z pierwszych polskich seriali podejmujący historyczną tematykę. Zrealizowany z wielkim rozmachem, osiągnął niebywały sukces. Serial wielokrotnie emitowała TVP, a jeszcze większym powodzeniem cieszy się nadal wśród amerykańskiej Polonii. – Krytyka przyjęła nas różnie. Pisano, że niby to tylko film z gatunku płaszcza i szpady, że nic nie ma do przekazania. Jednak oprócz przygód pułkownika Dowgirda i jego wachmistrza przedstawia on cały szereg ważnych tematów: walkę o polskie ziemie, patriotyzm, bohaterstwo, miłość. Myślę, że z biegiem lat nabierał on szlachetnej patyny – opowiada Leonard Pietraszak.
Można śmiało powiedzieć, że jest to klasyk swojego gatunku. Niewiele tego typu filmów powstało w polskiej kinematografii. Nowe pokolenia, mimo dużej konkurencji innych seriali, z zaciekawieniem śledzą losy bohaterów filmu pojawiającego się prawie corocznie na szklanym ekranie.
– Ostatnio rozbawiła mnie sytuacja, która zdarzyła się przypadkowo na ulicy – wspomina pan Pietraszak. – Gdy pewien mężczyzna podchodzi do mnie i pyta: nie poznaje mnie pan? Razem graliśmy w „Czarnych chmurach”. Ja nie bardzo kojarzyłem, kogo mógł grać. A on dodaje: grałem małego chłopca, który pilnował jednej bramy i jak pan konno nadjeżdżał, to krzyczał do mnie: Otwieraj, głupcze, pułkownika nie rozpoznajesz? – z uśmiechem opowiada aktor.
Siedząc w zaciszu rytwiańskiej pustelni, aktor wspomina ludzi tworzących film. Dzieło reżysera Andrzeja Konica, bazujące na scenariuszu Antoniego Guzińskiego i Ryszarda Pietruskiego, tworzone pod okiem najlepszych fachowców polskiej kinematografii, zyskało od początku uznanie publiczności. Spośród wielu aktorów, którzy podbili serca widzów, dziś wielu już nie żyje, jak choćby Ryszard Pietruski – grający niezapomnianego wachmistrza Kacpra Pilcha, Mariusz Dmochowski – wcielający się w rolę hetmana Sobieskiego, Stanisław Niwiński jako rotmistrz Zaremba czy Janusz Zakrzeński, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, występujący w serialu jako przebiegły i bezwzględny namiestnik Erick von Hollstein.
Wspominając chwile związane z filmem, pan Pietraszak nawiązuje do momentu angażu do ekipy filmowej. – Dziś robi się casting, dawniej nazywano to zdjęciami próbnymi. Ja byłem aktorem teatru, do tych zdjęć namówili mnie koledzy. I po paru próbach reżyser oraz Rysio Pietruski, współtwórca scenariusza, wybrali mnie, za co jestem im wdzięczny do dziś – mówi pan Leonard.
W marszu na Wiedeń
Serial kończy się sceną, w której pułkownik i Kacper wyruszają bronić Rzeczypospolitej przed nawałą turecką. – Gdzieś mi coś świta, że po realizacji „Bitwy Warszawskiej 1920” Jerzy Hofman nosi się z myślą nakręcenia bitwy pod Wiedniem. Byłby to wspaniały temat, kontynuacja „Czarnych chmur”. Pułkownik Dowgird z wachmistrzem Kacprem w bitwie pod Wiedniem, z klasztorem pokamedulskim w Kahlenbergu w tle – snuje pan Leonard Pietraszak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.