I co miał z nimi wspólnego Adolf Dymsza?
"Bolka i Lolka" Władysław Nehrebecki zrobił z miłości do przygód. Dziennikarzom, którzy do niego pielgrzymowali w kolejnych latach i zadawali to samo pytanie o przyczynę niezwykłej popularności tej kreskówki, zawsze odpowiadał podobnie: „Co zadecydowało o powodzeniu przygód Bolka i Lolka? Myślę, że nie tylko atrakcyjna plastyka, ale i zręcznie nakreślona fabuła przygód, ilustrująca barwne perypetie obu urwipołciów. Bolek i Lolek uosabiają w dziecięcej wyobraźni pojęcie dobra i zła, a ich przy‑ gody są prawie identyczne z codziennymi zabawami lub marzeniami ich rówieśników. […] Bolek rozrabia, czyni zło. Lolek w miarę swoich możliwości naprawia niektóre krzywdy, które wyrządził Bolek, podejmuje z nim walkę, walkę ze złem”.
Walka ze złem wydaje się określeniem na wyrost, ale Nehrebeckiemu rzeczywiście chodziło o coś więcej niż tylko oddanie chłopackich zabaw. W zamierzeniu serial miał być o wiele bardziej drapieżny. W zachowanych scenariuszach pomysły Bolka i Lolka niemal kończą się tragedią – strzała cudem nie zabija przechodzącej kobiety. Ostatecznie w filmie tę brutalność Nehrebecki złagodził: jedyną „ofiarą” zabawy chłopców jest stłuczona szyba. Pierwsza seria, która zaczęła się od "Kuszy", miała w sumie trzynaście odcinków. Bolek i Lolek czytają w niej książki o Robinsonie Crusoe, co inspiruje ich do zabawy na bezludnej wyspie, a artykuł z gazety o locie Jurija Gagarina sprawia, że sami podejmują próbę kosmicznej podróży. Nehrebecki utrafił w pasje i zainteresowania dzieci, ale na początku krytycy nie byli zachwyceni. Stanisław Janicki, znany potem przede wszystkim z wieloletniego cyklu "W starym kinie", napisał o "Kuszy": „Przy‑zwoicie zrobiony, gagi dla nas mało zaskakujące, ale dzieci będą się bawiły. Brak świeżych pomysłów, plastyka komunikatywna, film nie prowokuje do szerszej dyskusji”.
Kiedy "Kusza" zostaje ukończona, nikt jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że właśnie narodziła się nowa epoka w polskiej animacji. Bohaterów rozrysowują Leszek Lorek i Alfred Ledwig, w końcu Studio to kolektyw. Rufin Struzik, genialny rysownik i animator, który nigdy nie chciał zostać reżyserem, dopieszcza szczegóły. Pracuje nad włoskami chłopców, ich palcami. To detale, o których nikt nie myśli, ale powodzenie filmu u widzów zależy też od nich. Kusza zdobywa nagrodę na festiwalu w Krakowie, a Bolkiem i Lolkiem zaczyna się interesować biznesmen z Niemiec Scotti, który ma firmę dystrybuującą filmy. Spotyka się z bielskimi twórcami u Wierzynka, snuje plany podbicia Europy, a może świata. I nagle wszyscy czują się ojcami tego sukcesu. Nehrebecki mówi, że to on wymyślił serial, Lorek podkreśla, że Lolek jest jego. Ledwig zaznacza, że jest autorem Bolka i Azorka. Leszek Mech przypomina, że to on pisze scenariusz, a Lechosław Marszałek – że wymyślił tytuł. Alfred Ledwig, który opisał to spotkanie w swoich pamiętnikach, prostuje od razu, że Marszałek po prostu chciał się załapać do wygrywającej ekipy; w czasie burzy mózgów zaproponował tak naprawdę tytuł "Tolek i Lolek". Sam Marszałek w wywiadzie "Prawdziwe pałace z marzeń" wspominał później inaczej: „Usiedliśmy w SFR wtedy jeszcze jako paczka prawdziwych przyjaciół i wymyśliliśmy Bolka i Lolka” (...).
Imiona chłopców Nehrebecki wziął z przedwojennego filmu "Bolek i Lolek" z Adolfem Dymszą, który grał w nim obie tytułowe role – identycznie wyglądających bohaterów pochodzących z innych światów. Jako Bolek Dymsza był ubogim czeladnikiem, który wdał się w bójkę z bandytami, a uciekając, trafił na przyjęcie wydawane przez bogacza – ojca Lolka, łudząco podobnego do Bolka. Potem następuje rzecz jasna komedia omyłek: dziedziczka fortuny bierze Bolka za Lolka, Bolek nie wyprowadza jej z błędu, a ojciec panny zaczyna snuć plany małżeństwa. Film nakręcił niedoceniany wówczas reżyser Michał Waszyński. Mało kto o nim pamiętał po wojnie, choć Waszyński, po emigracji i ślubie z bogatą włoską hrabiną, stał się znanym na Zachodzie producentem.
Pomysł Nehrebeckiego nie miał jednak nic wspólnego z przedwojennym filmem. Fabuła "Kuszy" była prosta: dwaj chłopcy oglądają w muzeum obrazy z Wilhelmem Tellem. Zainspirowany nimi Bolek natychmiast postanawia zbudować sobie kuszę. Kiedy już ją ma, kładzie jabłko na głowie Lolka i szykuje się do strzału, ale przerażony chłopiec trzęsie się tak bardzo, że jabłko wciąż się rusza. Zniecierpliwiony Bolek przywiązuje mu je do głowy chustką, jednak i to nie pomaga. Po kolejnych nieudanych strzałach chłopcy rysują farbą cel na drzwiach stodoły, ale zamiast w nie trafiają byka, który goni ich rozjuszony. Chronią się przed nim na drzewie, wściekły byk nie pozwala im zejść, wreszcie przegania go piesek. Bolek i Lolek schodzą z drzewa, gratulując sobie szczęśliwego zakończenia historii...
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Królowie bajek. Opowieść o legendarnym Studiu Filmów Rysunkowych". Autorzy: Leszek K. Talko, Karol Vesely. Wydawnictwo: Czarne.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.