Disney tylko dla dorosłych. Niemożliwe? A jednak.
Może przesadziłem, bo dawne animacje studia ciągle są dostępne i można je oglądać w serwisie streamingowym Disneya dla dzieci. Do tej pory wydawało się, że produkcje Disneya niosły pozytywne przesłanie. Były to prawdziwe filmy familijne, które dostarczały doskonałej rozrywki i radości całym rodzinom. Podkreślały znaczenie odwagi, przyjaźni, szacunku dla innych, solidarności w obliczu zagrożenia, czyli wartości uniwersalnych opartych na etyce chrześcijańskiej, chociaż Disney unikał mieszania religii z filmem. Z pewnością filmy te mają również znaczące walory wychowawcze.
Studio naprawia „szkody”
Po śmierci Walta Disneya w roku 1966 rządy w wytwórni przejął Roy Disney, który kontynuował linię brata. Jednak Michael Eisner i Frank Wells, kolejni szefowie zarządu koncernu, uznali, że należy iść z postępem w różnych sferach, i stworzyli z firmy prawdziwą maszynkę do zarabiania pieniędzy. Steven D. Greydanus, katolicki krytyk filmowy, wyraził opinię, że w ostatnich produkcjach studia widać wyraźnie „manifestacyjne opowiedzenie się za takimi wynalazkami jak dywersyfikacja i akcja afirmatywna, przy jednoczesnym zanegowaniu rzekomo surowych, dogmatycznych, patriarchalnych i autorytatywnych wartości kultury Zachodu”. Także Tony Perkins z wpływowej organizacji Family Research Council zauważył, że w programach studia działającego pod szyldem nazwiska swojego założyciela coraz trudniej znaleźć odwołania do wartości konserwatywnych. Niektóre pełnometrażowe filmy Disneya dla dzieci również spotykały się z podobnymi zarzutami, co wydawało się opinią na wyrost.
„Nieaktualny przekaz kulturowy”
Teraz okazuje się, że my wszyscy, czyli rodzice, opiekunowie i wychowawcy, myliliśmy się. Jeżeli dawne filmy miały walory wychowawcze, to znaczy, że przekazywały wartości szkodliwe. Studio dokonało samokrytyki i postanowiło chociaż częściowo naprawić „szkody” wyrządzane przez filmy znanego z konserwatywnych poglądów założyciela wytwórni. Jednak wbrew pozorom akcja naprawiania nie rozpoczęła się dopiero teraz.
Już w listopadzie 2019 roku widzowie kilku animacji z lat 40. i 50., znajdujących się na platformie Disney Plus, ze zdziwieniem zobaczyli zamieszczoną przed filmem informację, że „program jest emitowany w takiej postaci, w jakiej został oryginalnie zrealizowany. Może zawierać nieaktualny przekaz kulturowy”. Akcja spotkała się z ogromnym poparciem postępowych mediów, a w jednym z polskich tygodników można znaleźć nawet tekst – poradnik zatytułowany „Tych bajek Disneya nie powinny oglądać małe dziewczynki”.
Rok później studio wzmocniło ostrzeżenie dotyczące kulturowych stereotypów. „Te stereotypy były błędne wtedy i są błędne teraz” – dowiadujemy się z kilkunastosekundowego przekazu, którego widzowie nie mogą pominąć. Studio jednocześnie deklaruje, że zamiast usuwania tych filmów wybrało inną drogę. „W ramach naszego stałego zaangażowania na rzecz różnorodności i integracji przeglądamy naszą bibliotekę i ostrzegamy widzów o szkodliwych treściach, które zawierają negatywne lub niewłaściwe przedstawianie ludzi i kultur... Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy ją pokazać, uczyć się na niej i wspólnie iść naprzód, aby stworzyć jutro, o którym dziś można tylko pomarzyć”. Przypomina to hasła z jakiegoś marksistowskiego manifestu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Western czasy świetności ma już za sobą, ale „Nowiny ze świata” należy zobaczyć koniecznie.
Po dwóch latach przerwy rajtowanie wróciło do Ostropy w Poniedziałek Wielkanocny.
Maria Magdalena płakała przed pustym grobem Chrystusa. Sądziła, że ktoś wykradł ciało Pana.