Rok zamieszania?

Brak komentarzy: 0

Piotr Drzyzga Piotr Drzyzga

publikacja 29.01.2011 22:35

Polakożerca i wróg wiary! Zdrajca! Człowiek o antypolskim obliczu! Nie, nie… Nie przytaczam Państwu cytatów z tekstów powstałych w okresie konfederacji targowickiej, czy wyrwanych z kontekstu wypowiedzi naskakujących na siebie w telewizji polityków. To tylko niektóre określenia, jakich użyto wobec pewnego polskiego poety-noblisty, którego rok właśnie świętujemy. Wiadomo już o kogo chodzi?

Rok Czesława Miłosza jeszcze się nie zaczął, nie został nawet oficjalnie zatwierdzony przez polski sejm, a już pojawiły się w mediach informacje, z których wynikało, iż dla wielu Miłosz nie zasługuje na to, by poświęcić rok 2011 na przypominanie jego twórczości. Kiedy wreszcie odpowiednią uchwałę przyjęto, w sejmie doszło do swego rodzaju bitwy na literackie cytaty.

Posłanki i posłowie wzięli się za lekturę książek Miłosza. Jednych oburzały jego słowa, z których wynikało, że Polska to ciemnogród, pytali więc – jak posłanka PiS, Krystyna Grabicka - "czy godzi się oddawać honory człowiekowi, który szydzi z Polaków, ich patriotyzmu i bohaterów narodowych?". Inni – jak partyjny kolega Grabickiej, Aleksander Chłopek – próbowali tonować nastroje, przypominając, że „każda wielkość jest kontrowersyjna (...) Każdy wielki polski poeta miał z polskością problemy".

Po Słowackim w 2009 i Chopinie w 2010 roku - klasykach, z którymi raczej się nie polemizuje -  przyszedł czas na budzącego kontrowersje Miłosza. I bardzo dobrze! Miejmy nadzieję, że tym razem polscy czytelnicy - zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Miłosza - rzucą się na jego publikacje, by szukać w nich argumentów dla swoich tez i poglądów na „życie i twórczość” poety. A lekturowe przygody z Miłoszem proponuję zacząć na przykład… od końca.

Wydane nakładem Znaku w 2006 roku „Wiersze ostatnie” to swoisty miłoszowy testament. W utworach zwanych tu hymnami wdzięczności, spotykamy noblistę pochylającego się nad słowami św. Tomasza, który wspominając swe dzieciństwo pisze o krainie, w której niemalże czuło się obecność świętych pańskich w sadach i nad litewskimi rzekami.

Ale „Wiersze ostatnie” to także zapis refleksji, lęków i nadziei człowieka, który powoli żegnał się ze światem. Człowieka wierzącego, że po śmierci trafi do niebiańskiej krainy „wiecznych intelektualnych łowów”, jakże odmiennej od naszego współczesnego, coraz dziwniejszego świata, w którym - jak pisał - kto wie, czy niebawem nie „powstanie cybernetyczne cesarstwo planetarne”, gdzie „rozważana będzie legalność małżeństw z komputerami”. W innym miejscu noblista zauważał:

Wiernie służyłem polskiemu językowi.
Pośród wielu języków jest dla mnie jedyny,
I wzywa, nakazuje, żeby go uświetniać,
Bo mówi nim za dużo małpoludów...

Może jednak nie taki ten Miłosz straszny, jak go malują?

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama