Kto by się spodziewał…
Gry komputerowe i kino. Temat wałkowany od dekad. Jak na siebie wpływają, czy można je w ogóle porównywać, zestawiać ze sobą?
Cóż, niegdysiejszy spór „Co lepsze – książka, czy film” (jej ekranizacja), zastąpiony został tą właśnie, niekończącą się debatą, z której wnioski najczęściej były dwa: że nie da się zekranizować gry - bo gra to gra, a film to film. Oraz że przez sztuczne, komputerowe efekty specjalne, filmy coraz bardziej zaczynają przypominać gry. Bo wyglądają jak gry. A co to za przyjemność oglądać grę, skoro nie można samemu w nią zagrać…
I tak to, mniej więcej, wyglądały dysputy na ten temat. Aż w roku 2012 na ekranach kin pojawił się „Ralf Demolka” i większość krytyków zdębiała. Bo oto wreszcie komuś (konkretnie Richowi Moore, który wcześniej reżyserował m.in. „Simpsonów”, czy „Futuramę”), udało się stworzyć film, który pogodził te dwa media. Połączył je ze sobą.
Opowiedział klasyczną przecież historię – o wyprawie do nieznanego, tajemniczego świata – którym tu okazuje się być… świat gier komputerowych. Ich realia, gatunki, typowi bohaterowie, aczkolwiek potraktowani z przymrużeniem oka (te wszystkie nieprawdopodobne kosmiczne strzelaniny; ta wojownicza komandoska, sierżant Calhoun). Przerysowane grubymi krechami, do bólu stereotypowe, a co za tym idzie… jeszcze bardziej zabawne.
A znów finałowy wyścig do złudzenia przypomina to, co przed laty oglądaliśmy i w „Ben Hurze”, i w „Gwiezdnych Wojnach”. Czyli postmodernistyczny miszmasz na maxa, którego jednak nie udało się powtórzyć samemu Spielbergowi. Jego „Ready Player On” z 2018 r. był próbą stworzenia takiego aktorskiego „Ralfa Demolki”, a wyszło… tradycyjnie. Jak zwykle. Znowu oglądaliśmy grę, w którą gra ktoś inny. Ale nie my.
Z „Ralfem Demolką” taki bierny seans nam nie grozi. Są emocje, humor, niekończące się zwroty akcji i pomysły scenarzystów, czym by tu jeszcze widzów zaskoczyć. Więc obejrzeć trzeba, bo, moim zdaniem, Ralf bije nawet kultowego „Shreka”. Nie wierzą Państwo? Więc proszę się przekonać. Film można oglądać on-line – m.in. na VOD.pl czy w HBO GO.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Będzie też koncert "Z Polskich gór ku wolności" w wykonaniu m.in. zespołu Mała Armia Janosika.
Chyba najlepszy, jak dotąd, film Macieja Pieprzycy. Najbardziej poruszający i na bardzo ważny temat.