Z aptekarza stał się artystą, z karykaturzysty – malarzem, a z romantyka – prekursorem impresjonizmu… Nieprzypadkowo Carl Spitzweg uchodzi za jednego z najpopularniejszych niemieckich twórców XIX stulecia.
Urodził się w 1808 roku w Monachium. Na tamtejszym uniwersytecie studiował farmację oraz botanikę. Po ukończeniu uczelni zaczął pracować jako aptekarz.
Podczas pracy za ladą bacznie przyglądał się swoim klientom, których karykaturalne portrety często szkicował na receptach, marząc o karierze artysty. Kiedy okazało się, że odziedziczy spory spadek, bez wahania porzucił posadę farmaceuty i poświęcił się malarstwu oraz studiowaniu płócien starych mistrzów w monachijskiej Pinakotece.
Udzielał się także jako rysownik-satyryk na łamach pisma „Fliegende Blätter”. Tym samym znalazł się w jednej redakcji Wilhelmem Buschem, uchodzącym dziś za jednego z ojców europejskiego komiksu.
Bohaterowie spitzwegowskich obrazów bardzo często zajmowali wysoką pozycję społeczną, choć nie zawsze zasługiwali na takie stanowiska. Poza tym, zamiast tradycyjnych, pełnych powagi portretów, Spitzweg ukazywał malowane przez siebie postacie jako sympatycznych dziwaków, postrzeleńców, ekscentryków.
Dystans, ironia, humor to charakterystyczne cechy jego twórczości artystycznej, w której zarówno opiewał, jak i krytykował drobnomieszczański, "biedermeierowski" styl życia... Lekko, pogodnie, dowcipnie, niefrasobliwie – pozornie właśnie tak jest na jego obrazach, których reprodukcje na przełomie XIX i XX wieku królowały na niemieckich pocztówkach, opakowaniach ciast, czy puszkach na herbaty i słodycze.
Nie znaczy to jednak, że Spitzweg nie poruszał tematów trudniejszych. Nawet jeśli na pierwszym planie jego płótna widoczny był zabawny, safandułowaty żołnierz, cerujący dziurawą skarpetę, w tle pojawiała się niepokojąca chmura dymu, oznaczająca nadciągający front trwającej wówczas Wiosny Ludów.
Podobnie na widniejącej tu ilustracji: mina i poza zdziwaczałego wielbiciela kwiatów, który świata poza swoimi kaktusami nie widzi jest zabawna. Kiedy jednak uświadomimy sobie, jak bardzo samotny i rozczarowany ludzkością musi być ów człowiek, przestaje już być tak wesoło, jak się nam na pierwszy rzut oka wydawało.
W 1868 roku został Spitzweg honorowym członkiem monachijskiej Akademii Sztuki. Doceniono go nie tylko za doskonałą technikę, ale także za niezwykłą kolorystykę jego obrazów. Ową niespotykaną umiejętność mieszania barw i pigmentów zawdzięczał oczywiście swojej… aptekarskiej dokładności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.