Na ekranach kin: Marzec ‘68

Tytuł mówi wszystko? W zasadzie tak. Co innego jednak kojarzyć pewne fakty z podręcznika do historii, co innego zaś przeżywać je wraz z bohaterami najnowszego filmu Krzysztofa Langa. A taką właśnie okazję daje nam wchodzący na ekrany kin „Marzec ‘68”.

Film historyczny? Melodramat? Typowa „produkcja dla szkół”? Różne opinie krążą już na temat tego obrazu. W różne konwencje próbuje się go wpisywać. Ale, co najważniejsze, w każdej z nich „Marzec ‘68” się sprawdza. Bo to film który, po prostu, dobrze się ogląda.

Porządnie opowiedziana historia, solidna „warstwa wizualna” (świetne kostiumy, scenografia) + bardzo dobre aktorstwo. Zwłaszcza Vanessy Aleksander i Ignacego Lissa, czyli dwójki młodych aktorów, wcielających się tu w Hanię i Janka.

Ona ma żydowskie korzenie, on ojca zajmującego wysokie stanowisko w Służbie Bezpieczeństwa. A że w PRL-u narastają właśnie antysemickie nastroje, młodzi nie będą mieli łatwo. Ich miłość napotykać będzie na kolejne przeszkody. Niektóre z nich, być może, będą nawet nie do przeskoczenia…  

Jak to w melodramacie, kibicujemy im jednak od pierwszej do ostatniej minuty. Próbujemy zrozumieć także postawy ich rodziców. Emigrować? Wegetować? Czerpać korzyści z faktu, że jest się w partii, czy może jednak rzucić książeczką? Bo co to za władza? Teraz szczuje na Żydów, za chwilę może wziąć na cel innych obcych (matka Janka jest np. Ukrainką).  

Czasy więc nieciekawe. Nastrój momentami ciężki, wręcz mroczny. A jednak udaje się twórcom, co jakiś czas, łagodzić klimat tej opowieść. A to oglądamy próbę jakiegoś studenckiego teatru, czy kabaretu. A to na ścieżce dźwiękowej pojawi się popowy hit z epoki. A to, na ekranie telewizora, mignie fragment sylwestrowego programu z powitaniem nowego, 1968 roku.

Powtarzam: to film który, po prostu, dobrze się ogląda. Może nie jest tak brawurowo nakręcony, jak „Różyczka” Kidawy-Błońskiego. Może perspektywa, z której przyglądamy się wszystkim tym historycznym wydarzeniom (a są tu przecież i słynne „Dziady” Dejmka), nie jest tak oryginalna, czy wręcz „odjechana”, jak w „Zawróconym” Kutza, ale nie zmienia to faktu, że „Marzec ‘68” to bardzo dobry, solidny film.

Love story + history? Ja to kupuję! Zresztą nie od dziś. I nie tylko ja. „Przeminęło z wiatrem”? #pamiętamy? ;)

Na ekranach kin: Marzec ‘68

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości