- Ach, co to był za film! – pewnie niejeden widz, który miał okazję oglądać ten obraz w kinie, zareaguje w ten sposób.
Cóż, nieźle się zaczął ten nowy, filmowy, XXI wiek. Rok 2000 - data wówczas bardziej kojarząca się z science-fiction, z „Matrixem”, a tymczasem Hollywood serwuje widzom stare, dobre kino sandałowe, które królowało na ekranach zarówno w erze filmu niemego, jak i w latach ’50, gdy amerykańska Fabryka Snów, do spółki z Włochami z Cinecitta, taśmowo trzaskały takie antyczne historie (nawet Stanley Kubrick ma przecież na koncie „Spartakusa” z Kirkiem Douglasem).
Kirk Douglas, Charlton Heston, Richard Burton… - czyli w głównej roli zazwyczaj jakiś twardziel, mięśniak. Przeważnie szukający zemsty. Próbujący dochodzić sprawiedliwości. Właściwie schemat, jak z westernu. Tyle że w antycznych dekoracjach i kostiumach. Niby sztampa, a jednak, gdy sprawnie zrealizowana, oglądana - wówczas przez masową publiczność, a dziś przez historyków kina - z ogromną przyjemnością.
I właśnie coś takiego, po wielu, wielu latach (dekadach!), postanowiły zaserwować widzom wytwórnie Universal i DreamWorks Picture, zatrudniając do tego przedsięwzięcia nie tylko wyjątkowo dobrze dobranych aktorów (dzielny Russel Crowe, demoniczny Joaquin Phoenix, piękna Connie Nielsen, filozofujący Richard Harris), ale przede wszystkim znakomitego reżysera, Ridleya Scotta, który potrafi przecież wszystko.
Wtedy miał na koncie już m.in. takie kamienie milowe w dziejach kina, jak „Łowcę androidów”, „Thelme i Louise”, czy „Obcego - 8. pasażera ‘Nostromo’” – później dorzucił jeszcze chociażby „Helikopter w ogniu”, „Prometeusza”, czy „Dom Gucci”. I to nie koniec, bo na przyszły rok zapowiedział nakręcenie drugiej części kultowego już dziś „Gladiatora”.
Po „jedynce” w Hollywood nastała nowa moda na kręcenie kostiumowych widowisk, których akcja toczyła się w starożytności („Aleksander”, „Troja”, „300”). Czy po „Gladiatorze
Zawsze można też sprawdzić, co jest nie tak z tą produkcją i jakie wpadki zaliczyli twórcy:
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...