Czyli kino gangsterskie z mocnym, rosyjskim akcentem.
Przyzwyczailiśmy się przez dekady, że jeśli na wielkim ekranie pokazywano mafię, to zazwyczaj włoską. Czasem jeszcze mignęli gdzieś Żydzi, czy Irlandczycy, ale filmy o ich „wyczynach” były raczej wyjątkami potwierdzającymi włoską regułę.
Tym większe więc zaskoczenie, że 2007 roku David Cronenberg zdecydował się wyreżyserować film o mafii rosyjskiej. I tym większe też brawa dla niego, bo zbrodnicze występki Rosjan, ich nieludzkie strategie, czy ciemne zakamarki rosyjskiej duszy – jakkolwiek by tego nie nazwać – twórca kultowego „eXistenZ” ukazał ze wszystkimi detalami, pozwalającymi na zestawienie ich i postawienie znaku równości ze zbrodniami Rosji czasów carskich, stalinowskich, czy epoki Putina. To wciąż te same patologiczne zachowania, kompletnie niezrozumiałe dla człowieka Zachodu. Ale po kolei…
Punkt wyjścia „Wschodnich obietnic” jest taki: oto młoda londyńska pielęgniarka (Naomi Watts) znajduje pamiętnik pisany przez rosyjską prostytutkę. Z ciekawości postanawia go przetłumaczyć, więc udaje się do starszego, przyjaznego, rosyjskiego restauratora (Armin Mueller-Stahl), który obiecuje jej pomóc. Dziewczyna nie wie jednak, że prowadzony przez niego lokal, to tylko przykrywka dla interesów rosyjskich gangsterów w Wielkiej Brytanii, zaś sam restaurator jest tak naprawdę bossem i głową mafijnego klanu.
Więcej z fabuły zdradzać nie wypada. Warto natomiast przyjrzeć się wspomnianym już strategiom rosyjskich przestępców, którzy tak samo zachowują się w półświatku, jak i w trakcie prowadzonych przez ich państwo kolejnych i kolejnych wojen.
To nie Rosjanie dokonują tu mafijnych egzekucji, tylko Osetyjczycy, Kirgizi, czy Czeczeni, którym ci pierwsi zlecają tu wszystkie swoje krwawe zadania i brudne roboty. To nie Rosjanki zmuszane są do prostytucji w rosyjskich domach publicznych, ale Ukrainki, Gruzinki, Bułgarki…
Wysługiwanie się innymi narodami. Upokarzanie ich. Zmuszanie do czynów najgorszych – czyż nie tak samo postępują Ruscy w czasie tej, czy innej (każdej!) wojny.
A scena gwałtu do dokonania którego zmuszony jest jeden z bohaterów? - Jeśli tego nie zrobisz, zginiesz. Albo będziesz pośmiewiskiem grupy. Albo homoseksualistą… – w głowach gangsterów mnożą się kolejne „pomysły”, co zrobić z opornym towarzyszem broni. Czy nie tak to wyglądało w carskiej/radzieckiej/rosyjskiej armii?
A to duchowe pomieszanie z poplątaniem? Z jednej strony ciała tatuaże z Chrystusem, aniołami, budynkami cerkwi – z drugiej: czaszki, kościotrupy, ociekające krwią ostrza noży. To się nie wyklucza? Gdzie tam. Rok 2022: Cyryl błogosławi mordowanie swoich parafian. Coś nas jeszcze dziwi?
A owszem, dziwi. I to nie jedno. Nie jedno zdziwi nas też w tym znakomitym filmie, w którym Cronenberg wraz ze scenarzystą Steven’em Knight’em rozpracowali rosyjskich zbrodniarzy, jak chyba jeszcze nikt przedtem.
Znakomity, choć brutalny i wstrząsający film. Ale przecież takie właśnie są arcydzieła kina gangsterskiego.
*
On-line można go oglądać w HBO Max.
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów