Gangsterskie kino społeczne?
Coś jest na rzeczy, wszak tym razem reżyseruje nie Włoch, czy Amerykanin włoskiego pochodzenia, a rodowity Anglik, Mike Newell. Tak, tak, ten sam, który wcześniej nakręcił kultowe „Cztery wesela i pogrzeb”.
Gdyby powstałego w 1997 roku „Donnie’go Brasco” nakręcił Coppola, Scorsese, czy De Palma, pewnie znów mielibyśmy idealizację gangsterów - ich obyczajów, gustów (muzyki, której słuchają). U Newella inaczej. Serwuje widzom raczej demitologizację, pokazuje swoich „bohaterów” jako ludzi z nizin społecznych, a może nawet jako członków specyficznej subkultury.
Za grosz tu „romantyzmu”. A jeśli jest coś głębszego, większego, to będzie to wielka tragedia, bo właśnie do rangi tragedii reżyser podnosi zdradę głównego bohatera. Zdradę epicką. Co też jest jakąś angielską specyfiką. Wszak w podobny sposób postąpił David Lean w „Córce Ryana”.
Wielka jest tu także rola zagrana przez Ala Pacino, choć przecież zupełnie inna od tych, do których przyzwyczaił nas jako Michael Corleone, Frank Serpico, czy Tony Montana. W „Donnie Brasco” Pacino gra bowiem kompletnego nieudacznika, miernotę nie mafiosa, do tego schorowanego i nie radzącego sobie z własnym synem.
Nie radzi sobie także postać grana przez Johny’ego Deppa. Jeśli idzie o powierzone mu zadanie – wniknięcia w mafijne struktury i rozpracowywania przestępczości zorganizowanej – spisuje się (i to dosłownie) na medal. Z czasem jednak mocno zaczyna się upodabniać do tych, których miał wsadzić do więzienia. Przejmować od nich wzorce zachowań, na czym znowu cierpi jego rodzina. Niby ma trzy córki, ale jest dla nich kompletnie obcym człowiekiem.
Cóż, nie jest to kino lekkie, łatwe i przyjemne. Nie jest to także typowa, sensacyjna rozrywka. A jednak to jeden z najważniejszych filmów gangsterskich lat ’90. Bo pokazujący prawdziwsze, „uliczne” oblicze mafii. Tym bardziej warto go więc zobaczyć, lub przypomnieć sobie. On-line „Donnie Brasco” jest dostępny m.in. na Netflixie.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...