Znakomita muzyka i historie, które śmieszą albo wyciskają łzy. To wszystko znajdziemy w musicalach, coraz chętniej oglądanych przez Polaków.
Na rynku muzycznym pojawiła się właśnie czteropłytowa kompilacja, zawierająca największe hity musicalowe. Szlagiery ze „Skrzypka na dachu”, „Jesus Christ Superstar”, „Hair”, „Grease”, „Kotów”, „Evity” czy rodzimego „Metra” zebrane w jednym miejscu nie pozostawiają wątpliwości – to będzie hit. Także dlatego, że w Polsce mamy w ostatnich latach do czynienia z rosnącą popularnością musicali. – „Skrzypka” gramy od 17 lat, „Jesus Christ Superstar” – od 11. I za każdym razem przedstawienia te gromadzą komplet publiczności. Niektórzy przychodzą na jeden spektakl nawet kilkanaście razy – cieszy się Jolanta Król, kierownik literacki chorzowskiego Teatru Rozrywki. Jak wytłumaczyć ten fenomen?
Zaczęło się w „Metrze”
Wszystko zaczęło się ponad 20 lat temu, kiedy dwóch zapaleńców: kompozytor Janusz Stokłosa oraz początkujący reżyser i choreograf Janusz Józefowicz, postanowiło stworzyć pierwszą na taką skalę prywatną produkcję teatralną w powojennej Polsce. Wzięło w niej udział kilkudziesięciu amatorów i nikt wówczas nie przypuszczał, że wielu z nich stanie się gwiazdami. Spektakl opowiadał o młodych ludziach, artystach poszukujących szczęścia w życiu. Nic więc dziwnego, że od razu zaskarbił sobie sympatię młodych. – Sprzedałam dżinsy, żeby pojechać na „Metro” – opowiada piosenkarka Viola Brzezińska. W latach 90., jako nastolatka, stała się zagorzałą fanką musicalu. Organizowała nawet grupy wyjazdowe z rodzinnego Giżycka do Teatru Dramatycznego w Warszawie, gdzie wówczas grano spektakl. Co tak bardzo urzekło ją w „Metrze”? – Wspaniałe libretto sióstr Miklaszewskich, w którym odnajdywałam własne tęsknoty, genialne partie wokalne, harmonia, choreografia. Właściwie wszystko – uśmiecha się Viola.
Gdy tylko Stokłosa z Józefowiczem stworzyli w Warszawie Studio Buffo, przy którym mogli się także kształcić młodzi artyści, nie namyślała się wiele. Na zajęciach z emisji głosu poznała Elżbietę Zapendowską: – Raz zaśpiewałam przy niej mój ukochany utwór z „Metra”, „Litanię”. Spodobało się i tak zaczęła się moja przygoda ze spektaklem, która trwała sześć i pół roku. Dla Violi „Metro” stało się wspaniałą szkołą warsztatu, nie tylko wokalnego, także aktorskiego i tanecznego. A takich jak ona było wielu. Dość powiedzieć, że w „Metrze” pierwsze sceniczne kroki stawiali: Edyta Górniak, Katarzyna Groniec, Dariusz Kordek czy Dorota Rabczewska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.