Po prostu "nie wiem"

To 11. spektakl w wykonaniu Dzikich Kotów i ostatni pod kierownictwem s. Benedykty Karoliny Baumann OP.

Najnowszy spektakl Dzikich Kotów „Tego nie robi się kotu” to opowieść o życiu i twórczości Wisławy Szymborskiej, której s. Benedykta Baumann jest wielką fanką. Wpisał się także w ogólnopolską akcję „Mistrzyni Szymborska” zainicjowaną z okazji setnej rocznicy jej urodzin. W spektaklu udział wzięli także uczniowie z rozszerzenia teatralnego, którzy w roku szkolnym uczestniczyli w prowadzonym przez dominikankę przedmiocie ekspresja twórcza. W ubiegłym tygodniu zaprezentowali go społeczności Liceum Ogólnokształcącego im. B. Chrobrego w Kłodzku, a już jutro, 22 czerwca, o godz. 19 w Kłodzkim Ośrodku Kultury zagrają go dla wszystkich chętnych.

Siostra Benedykta tłumaczy, że w twórczości i biografii Szymborskiej inspiruje ją pokora i skromność poetki, również wtedy, gdy odbierała Nagrodę Nobla, ale także dystans do siebie i ciekawość świata. – Ciekawość świata to jest postawa, którą warto mieć i której uczę się całe życie. Ciekawość w stosunku do osób, które Pan Bóg stawia na mojej drodze. Ona mnie tego uczy. Taką Szymborską chciałam pokazać młodzieży – dodaje.

A pokazała postać nieoczywistą, o której, pomimo jej wielkich zasług dla polskiej kultury, nie można powiedzieć, że jest pomnikowa. Pokazała ją przez pryzmat nie tylko własnej wrażliwości, ale także swoich osobistych doświadczeń. Spektakl oparty jest bowiem na dwóch przeplatających się ze sobą motywach. Jednym z nich jest opowieść o młodej początkującej poetce, której udaje się spotkać z Szymborską, aby przeprowadzić wywiad do gazetki szkolnej. Tą nastolatką była 15-letnia Karolina, dziś siostra Benedykta.

Choć dialogi pomiędzy nimi są fikcyjne i wynikają raczej z refleksji nad tym, co sama powiedziałaby sobie, gdy miała 15 lat, przedstawione życie poetki już fikcją nie jest. W spektaklu poruszane są wątki z życia noblistki, również te niechlubne. Na scenie wspomina się o jej współpracy z partią, pokazane jest jej krótkie małżeństwo z poetą Adamem Włodkiem oraz wieloletni związek z Kornelem Filipowiczem. – Stawiamy pytanie, czy po coś potrzebne są nam dziś poezja i sztuka – tłumaczy dominikanka. – Pokazaliśmy Szymborską jako człowieka, który ma prawo błądzić a nawet upaść. Jej współpraca z partią był błędem młodości. Jesteśmy ludźmi, mamy prawo do popełniania błędów, chodzi o to, żeby wyciągać z nich wnioski – przekonuje.

Teatr, który s. Benedykta tworzy wraz z utalentowanymi uczniami kłodzkiego liceum nie jest po to, żeby komuś się przypodobać, lecz żeby pokazać prawdę. – Jeśli sztuka tak bardzo dotyka ludzi, także młodych, to znaczy, że jest w nas tęsknota za czymś, co wykracza poza doczesność. Tylko nie zawsze jest ona uświadomiona – mówi s. Benedykta, która od lat za pomocą teatru towarzyszy młodym ludziom w uświadomieniu sobie tej tęsknoty. Wiadomo, że młodzież jest szczególnie wyczulona na fałsz, dlatego też postać Wisławy Szymborskiej, przedstawiona z jej cieniami i blaskami, nieupudrowana pompatycznym językiem, poszukująca odpowiedzi na najważniejsze pytania za pomocą poezji, może być dla nich szczególnie bliska.

Znamienne są słowa, które padają ze sceny, zaczerpnięte z mowy noblowskiej Szymborskiej, w której poetka tłumaczy, że natchnienie nie jest przywilejem wyłącznie poetów czy artystów, lecz każdego, kto z zamiłowaniem i wyobraźnią wykonuje pracę, którą świadomie sobie wybrał. „Natchnienie, czymkolwiek ono jest, rodzi się z bezustannego »nie wiem«” – mówiła noblistka. Te słowa bliskie są dominikance, bliskie są też młodzieży, która wchodząc w dorosłość, musi znaleźć odpowiedź na najważniejsze pytania i poradzić sobie z napięciem, które im towarzyszą. Na szczęście nie są w tym sami. – Bardziej odnajduję się w roli instruktorki teatralnej, polonistki czy pisarki niż katechetki. Mam wtedy dużo szersze pole do działania. W ten sposób trafiam do młodzieży z wartościami, które są uniwersalne – miłość, przyjaźń, wrażliwość na drugiego człowieka, tęsknota za pięknem i prawdą. To jest uniwersalne bez względu na to, w co aktualnie wierzą. Głęboko wierzę w to, że będą dla nich inspiracją i krokiem w stronę Pana Boga – dodaje.

Choć pod koniec sierpnia s. Benedykta opuszcza Kłodzko i rozpocznie pracę w nowej placówce, jest szczęśliwa, że zaraziła swoich uczniów miłością do teatru i sztuki, w której mogą odkryć prawdę i uniwersalne wartości. Dowodem na to, jest ich chęć, aby od przyszłego roku szkolnego kontynuować swoją przygodę z Dzikimi Kotami. – To jest dla mnie najpiękniejsza nagroda, że oni chcą działać dalej. Widzę w nich mnóstwo determinacji, mają już swoje pomysły. Zostawiłam im to, co najważniejsze – samodzielność – już nie trzeba prowadzić ich za rączkę. A jaki będzie rezultat? To jest właśnie to „nie wiem” – mówi z uśmiechem.

Spektakl o Wisławie Szymborskiej grupy teatralnej Dzikie Koty „Tego nie robi się kotu” zostanie zaprezentowany 22 czerwca, o godz. 19 w Kłodzkim Ośrodku Kultury.

Scenariusz i reżyseria: s. Benedykta Karolina Baumann

Obsada: Mefisto – Mikołaj Chludziński, Kobieta – Dominika Nowak, Dziewczynka – Zuzanna Świderska, Mistrzyni (starsza Szymborska) – Wiktoria Bil, Wisława (młoda Szymborska) – Hanna Makuchowska, Adam Włodek – Antoni Duma, Kornel Filipowicz – Ksawery Biegański, Chór: Otylia Barwińska, Zuzanna Gałecka, Amelia Gałowska, Magdalena Samsel. Pomoc techniczna: Rafał Czuczwara, Maciej Janiszewski, Natalia Rogalska

Spektakl powstał w ramach ogólnopolskiego projektu „Mistrzyni Szymborska" i został dofinansowany przez Fundację Razem Możemy Więcej, Dolny Śląsk i Kulturalny Dolny Śląsk.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości